POLISHSEAMEN

Opisy Patroli - 08.03.2006 godz: 18:25

PL_HUBAL - 8 Marzec 2006, 18:34
: Temat postu: 08.03.2006 godz: 18:25
Dowódcy DD:

PL_U-96 - St'Croix przeżył
PL_Rapciu - Walker przeżył

Dowódcy SUB:

PL_Skubi - U-73 przeżył
PL_HUBAL - U-98 przeżył
PL_Skubi - 9 Marzec 2006, 16:45
:
Jest grudniowa, ciemna noc na Atlantyku. Za kilka dni święta, a my przedzieramy się przez fale z daleka od Ojczyzny, od domu. Od kilku minut mam kontakt z U-98 Hubala. Płyniemy więc na powierzchni. W pewnej chwili sonarzysta melduje mi o kontakcie na 330. Okazuje się, że to DD. A tam gdzie są DD z reguły są i merchy! Zaczynamy więc polowanie. Cały czas wymieniając z Hubalem informacje kierujemy się na konwój. Ja płynę z płn/wsch, a Hubal z pd/wsch. Niestety prędkość mojej łajby to max 11 w z uwagi na sztorm. Okrętem rzuca, ale załoga nic nie mówi i nie narzeka. Wszyscy wiedzą, że to jedyna droga do sukcesu i szansa na dopadnięcie konwoju zanim nas dopadnie DD. Niszczyciel, którego mam na sonarze jest na północy czyli po "mojej" stronie konwoju. Słuszna jest uwaga Hubala, że ten DD ma chyba owsiki bo rzeczywiście kręci sie jakby mu ktoś soli na ogon nasypał :) . Pędzę na maxa w stronę konwoju, który Hubal słyszy, a ja jeszcze nie. Idę kursem na przecięcie. Jest szansa, że zdążę zanim wykryje mnie DD. Problemem są silniki, które grożą przegrzaniem. Mechanik robi co może, ale musimy zwolnić. Na dodatek kiedy do konwoju mam około 8000 wokół mnie zaczynają uderzać w wodę pociski. Schodzę na 23 i dalej gnam w stronę konwoju. Kiedy jestem około 7000 od merchów odpalam na słuch 4 dziobowe, robię zwrot i odpalam rufową. Wszystko to dzieje sie w pośpiechu i słyszalnym wyciu silników szarżującego DD. Po odpaleniu torped uciekam w głębiny. Załoga jest spokojniejsza. Nad głową mamy DD ale jestesmy w miarę bezpieczni. Wszyscy w napięciu czekają na odgłosy ekslplozji torped. Mijają minuty i nic :( Nie trafiliśmy. Słyszymy za to wybuchy torped i po chwili wiemy, że to Hubal trafił jakiegoś mercha. dzielny chłopak. Okazuje się, że mamy jeszcze jednego sprzymierzeńca :) U-102 dowodzony przez Kompa zdołał zatopić 1 mercha. Decyzja może więc byc tylko jedna. Płyniemy na konwój i czekamy na przeładowanie torped. O godzinie 01.18 chłopaki meldują, że uporali się z przeładowaniem. W dziobowej jest jedno cygaro. Jeszcze przez jakis czas płyniemy co chwila nasłuchując śledzącego nas DD. Kiedy jesteśmy w konwoju i przed dziobem słyszę namiar mercha, okazuje się, że nasz prześladowca został trochę z tyłu. Teraz albo nigdy! Wychodzę na blow balast do peryskopowej. Omiatam teren peryskopem. DD już się zorientował i pędzi jak szalony. Ryk silników jest taki, że nie słyszę sam siebie. W peryskopie widzę mercha na kursie 350 odleglość jakieś 1000 - 1500. Odpalam do niego jedyną torpedę i cała naprzód! Ster lewo na burt! Crash Dive! Uciekam i słyszę od sonarzysty: Bomby głębinowe w wodzie!!! Czekam na eksplozje. Sekundy wleką się w nieskończoność. I ta niepewność. Przeżyję czy nie? Nagle okrętem wstrząsa eksplozja, za chwilę druga. Meldować o uszkodzeniach! Meldunki napawają optymizmem. Brak przecieków i pożarów. Pełna funkcjonalność. Integralność 90%. Jednocześnie dociera do nas odgłos wybuchu torpedy. Merch oberwał :) . Zaglądam do tabeli ale nic nie widzę. Konsternacja. Czyżby cały wysiłek i ryzyko miały pójść na marne? Nadchodzi meldunek, że przeładowano kolejną torpedę. Przygotować się do ponownego ataku! W tym momencie słyszę eksplozje charakterystyczne dla wybuchających kotłów. Twarz rozjaśnia mi usmiech ograniczony tylko uszami w chwili kiedy spogladam w tabelkę. Jest!!! Na rozkladzie mam mercha. Uciekam przed DD i slyszę, że przed dziobem jest drugi merch. Licząc na zaskoczenie ponownie wychodzę na peryskopową. Za rufą widzę niszczyciel, ktory mnie za chwile rozjedzie. Tym razem jest bliżej niż przy pierwszym ataku. Omiatam peryskopem, ale nie widać mercha. Odpalam na słuch ostatnią torpedę. Jeszcze zanim schowałem peryskop zobaczyłem drugiego mercha. Ale niestety za późno. Nie zdążyłem go zalokować. Tym razem strach o okręt i załogę wygrał z ambicją. Ponownie schodzę w dół i już na luzie wydaję komendy. Cała załoga się cieszy. Radość tym większa, że wiemy iż Hubal też przeżył. Tym razem to suby są zwycięzcami.