Cytat: |
Przyznam, że nie widziałem, czy śmiać się, czy płakać. Zaczęło się niewinnie. Mojego stojącego na uboczu U-Boocika zaatakował losowo generowany samolot. Problem, ze niedługo potem ściągnął kumpli na pomoc i zrobili mi z rufy jesień średniowiecza. Przez pewien czas musiałem iść w zanurzenie. Pominę detal, że gracze pogonili wpierw na sojuszniczymi BB. W końcu jednak wykryli i zaatakowali. Andrev (U-99, nowy) bardzo ładnie zaatakował, ale brakło niewiele. Trochę za płytko zatrzymał się i kiosk wyskoczył ponad wodę, tuż przed polskim DD. Wilk mnie zaskoczył. Straciłem z nim kontakt, nie odpowiadał na Ventrillo i wykonywał "dziwne" ataki... W skrócie: Strzelał w statek, a nie przed niego. Zły kąt, czy co? Sytuację uratował Tnnn, który wystrzelił z dużej odległości 4 torpedy (jak dodał, pierwszy raz z tak dużego dystansu). I gdyby nie strzelił salwą (a strzelił, aby mieć szansę na trafienie) zaliczyłby 4 trafienia. I tak bardzo ładnie. No, to zaczynamy pierwszą w tej serii kampanii misję łączoną... W środę kontynuacja ataku. |
U-99; podoficer wachtowy Blume napisał/a: |
(...)
To było straszne, nigdy nie widziałem starego tak wściekłego. To był nasz pierwszy patrol bojowy, w którym doszło do kontaktu z nieprzyjacielem. Wszystko szło dobrze do momentu wynurzenia na peryskopową. Według mnie sprawę zawalił starszy mat Vogel, który obsługiwał sonar. Nie wykryć idącego na nas niszczyciela! Bosman wyznaczył mu nagrodę: przez tydzień czyści wychodek poza swoją kolejnością, aha, no i nie może pokazywać się kapitanowi na oczy, bo w oczach starego od razu pojawia się morderczy błysk. Cała złość starego skierowana została na tego przemądrzałego osła, Spilkiego. Spilke podobno wynurzył okręt na 10m (według pierwszego oficera za szybko żeśmy wychodzili na peryskopową), jednak stary żądał 13m. Chwilę potem ostrzelał nas niszczyciel. Stary się wściekł. Podobno nie zdążył wprowadzić danych do kalkulatora torpedowego, a miał jak na widelcu krążownik herbaciarzy z jakimś tajnym ładunkiem. W sumie go rozumiem, załoga też się zgadza że bezpieczeństwo okrętu było ważniejsze niż jakiś stary krążownik. Stary latał potem z lugerem po całym pokładzie szukając tego osła Spilkego, który akurat podczas ataku obsługiwał ster głębokości. Spilke tymczasem leżał schowany w spiżarni w worku po kartoflach. Dobrze że mu Arie pomógł, bo mogło to się skończyć dla niego bardzo smutno. I tak ma chłop już przechlapane u załogi bo naraził okręt na niebezpieczeństwo. Niszczyciel wroga krążył nad nami przez blisko dwie godziny próbując nas wykryć. Stary potem zamknął się w swojej kabinie z jakąś butelczyną, potem podobno płakał ale myślę że są to tylko takie plotki. W każdym razie gdy bosman zapukał do drzwi jego kabiny usłyszał tylko "wypier..ać". Pierwszy oficer i wachtowy mają nadzieję że jeszcze przechwycimy konwój. Meldunki wyglądają obiecująco, ale co ja tam szaraczek mogę wiedzieć... |
PL_tnnn napisał/a: |
3. HMS Devonshire nie byl przypadkiem typu County (nie ma po prostu County w SHIII?)? |