| Cytat: |
| "KONWOJ NADZIEJI"
U-BOOTY: VIIC (1941) CZAS MISJI: 2 godz 18/11/1942 g. 15:00 POGODA: zachmurzenie umiarkowane,wiatr silny To juz trzeci rok wojny. Morze Srodziemne jest juz teatrem regularnej wojny w ktorej trudno jednak wskazac strone przewazajaca. Choc Regia Marina kazdego dnia stara sie swymi nalotami zwiekszyc swe panowanie na wszystkich frontach, naloty te nie przynosza oczekiwanych skutkow. Jednostki alianckie wciaz stawiaja dzielny opor faszystowskim wojskom, a dominacja w powietrzu zmienia sie z dnia na dzien.By jednak utrzymac obecna sytuacje niezbedne sa dostawy zywnosci i uzbrojenia walczacym armia, a to wiaze sie z ryzykownymi konwojami przeplywajacymi przez obszary patrolowanymi przez wloskie okrety podwodne. Z Gibraltaru wyrusza wiec kolejny konwoj. Tym razem jego eskorte stanowia najnowoczesniejsze niszczyciele i eskortowce brytyjskie , ktore oslaniane sa przez samoloty z lotniskowca eskortowego HMS "Attacker". Konwoj ten zmierza ku Malcie. Osamotnionej wyspie bez ktorej jednak dalsza walka o Afryke moze stac sie niemozliwa. Wloskie dowodztwo doskonale zdaje sobie sprawe z tego jak wazny jest to konwoj dlatego tez podejmuje decyzje o wyslaniu do walk najnowsze okrety podwodne ktore wlasnie opuscily pochylnie swoich stoczni. Spotkanie sie tych dwoch grup przesadzic moze o dominacji zarowno na Morzu Srodziemnym, jak i w Afryce. Zapowiada sie ciezka i dluga walka.. Walka z ktorej tylko jedna ze stron okaze sie zwyciezca. Dla Aliantow stacjonujacych w Afryce juz teraz konwoj ten nazywany jest konwojem nadzieji. Rozpoczyna sie walka o wszystko ! PL_Szczur, PL_David |
Teraz widze ,że to ja powinienem napisać ten raport .
a na koniec o mało nie zostałem przez niego staranowany , a na dokładkę załoga ostrzelała mnie z km .
Tym razem podszedłem zbyt blisko niszczycieli, jeden spostrzegł mój peryskop no i się zaczęło. Pingi i bombki prawie do końca. Cisnęli mnie strasznie. Jeden moment bardzo krytyczny, ale mechanicy na posterunku. A myślałem, że poprzedni patrol był trudny.
Tym razem zniszczony: przedni pokład, działo pokładowe, antena radiowa i działko plot. Cały ten czas przesiedziałem na blisko 200 metrach. Pod koniec zacząłem ostożnie się wynurzać. Na peryskopowej ogląd sytuacji; dwa DD-eki w pobliżu, kilka statków z konwoju, najbliżej tankowiec T2. Jednego niszczyciela udaje się zdjąć. Strzały do T2, niecelne.
Podpływa Clemson. Zainteresował się zatopieniem kolegi.
Czas upływa nieubłaganie. Jedna rybka zdąży się załadować. Może uda się go dopaść. Czuję na plecach jego oddech.
O dziwo, nie wykrył mnie.
Jednak nie. Zmiana decyzji i celu, wybór - tankowiec. Nie ma czasu na zebranie danych; strzał z ręki. Niecelny. Uff. Koniec patrolu.