POLISHSEAMEN

Admirałowie Arktyki PBF - Komandor Sir Arleigh Harvey, dowódca HMS Victorious

PL_CMDR Blue R - 30 Wrzesień 2015, 19:21
: Temat postu: Komandor Sir Arleigh Harvey, dowódca HMS Victorious
HMS Victorious wraz z 4 skrzydłami samolotów Albacore (1 przeznaczone do eskorty bezpośredniej grupy, 3 skrzydła Albacore do wykorzystania zgodnie z rozkazami twoimi.) znajduje się w Scapa Flow przynależny do Task Force 3 kontradmirała Hardego, który jest twoim bezpośrednim przełożonym.
Uwaga! Dowodzisz z pokładu HMS Victorious. Jak ten okręt zatonie, to też możesz zginąć.

Cytat:
Zadania do wykonania:
Poczekać na rozkazy od kontradmirała Thomasa Hardy'ego (Olek)
Olek je wyda, jak już Kanaron wyda mu jego, więc pewnie chwila minię :D Prosimy o cierpliwość.
Twoja gra zacznie się na morzu :D

PL_CMDR Blue R - 6 Październik 2015, 16:16
:
Rozkazy dowódcy TF3 kazały czekać, aż do 14 grudnia, gdy trzy duże okręty opuściły Scapa Flow. Sir Harvey wiedział, że teraz na nim spocznie główny ciężar ochrony zespołu, jak i wsparcia konwoju, chociaż chwała za to działanie spłynie na kontradmirała Hardego, ale taki już był los wschodzącej siły morskiej, jaką były lotniskowce.

Pokład lotniskowca, tak często podczas postoju w bazie wykorzystywany jako boisko do gier, został uprzątnięty i okręt był w pełni zdolności operacyjnej. Dwie eskadry Albacore, z pilotami wyszkolonymi do nocnych lotów były gotowe do zadań i tylko pogoda mogłaby je im pokrzyżować.

Cytat:
Samoloty. Dostępne 1,5 eskadry. 1,5, gdyż 0,5 jest przeznaczone do ochrony przeciwlotniczej. Dodatkowo są one w stanie odpędzać samoloty zwiadowcze, ale mogą one operować tylko na polu z lotniskowcem (większe zużycie paliwa przez pościgi za zwiadowcami). Dodam, że to pole jest bardzo szerokie. Jak na tym samym polu jest też konwój (Victorious nie musi być w konwoju), to konwój też dostaje osłonę.
Pozostałe 1,5 eskadry jest na twoje rozkazy.
W tej chwili są wyposażone w bomby i prowadzą patrole dookoła okrętu w promieniu do 2 pól od lotniskowca.

Uzbrojenie:
Bomby - uniwersalne.
Bomby głębinowe - większa skuteczność przeciwko zanurzonym celom (okrętom podwodnym), bliska zeru przeciwko celom nawodnym
Torpedy - duża siła ognia przeciwko celom nawodnym, bliska zeru przeciwko zanurzonym celom (okrętom podwodnym)

Zadania:
Patrole lotnicze - szukają wrogich celów. Albo krążą dookoła lotniskowca w promieniu do 2 pól (zasięg), albo kierują się na konkretnie wyznaczone pozycje (wydane w rozkazach). Po znalezieniu celu mogą wykonać jedno z poniższych (lub jak cel jest znany [np. wykryty przez inną jednostkę], od razu przejść do poniższych)
Śledzenie celu - po wykryciu celu, kontynuują poszukiwania skupione na celu (w przypadku U-Bootów, szukają ich jak się wynurzą, aby utrzymać kontakt.
Atak celów nawodnych - atakują cele nawodne, posiadanym uzbrojeniem
Patrole przeciwpodwodne - j.w. ale skupione na U-Bootach. W odróżnieniu od pierwszego, pozostają dłużej nad celem, aby upewnić się do zatopienia.

Wrogie cele mogą być przedstawiane żetonem z symbolem jednostki (rozpoznane), z symbolem jednostki i znakiem zapytania (kontakty utracone, znana przybliżona pozycja) lub znakiem zapytania (podejrzenia pozycji niezidentyfikowanych kontaktów).



W temacie głównym, zawsze jest aktualna mapa:
http://forum.polishseamen.pl/viewtopic.php?t=9065


Teraz możesz zarządzić swoimi dwiema eskadrami lub skontaktować się z Olkiem (w jego temacie) odnośnie ... cóż :D Waszego współdziałania.

Domyślnie uzbroiłem bombowce i wysłałem je na patrole... Ale może wolisz mieć inaczej rozdzielone te siły.
pepe - 6 Październik 2015, 17:14
:
Jak daleko mogę wysłać samoloty i jaki mają obszar pod kontrolą? Nie wiem też jak mogę dzielić eskadrę. Głównie mi chodzi o rozpoznanie. Teoretycznie to 1 samolot/obszar ale uwzględniając rotację wychodzi więcej.
Czy wysyłanie samolotu rozpoznawczego bez cięższego uzbrojenia (by mógł się łatwiej wycofać w razie zagrożenia) i trzymanie w pogotowiu bombowców jest jakoś uwzględnione w mechanice?
PL_CMDR Blue R - 6 Październik 2015, 19:50
:
Więc:

1. Zasięg 2 pola... Ah. Może opiszę literki pod samolotem, bo zapomniałem.

PW - Punkty Wytrzymałości: 1 to pół eskadry. 2 to eskadra
SO - Siła Ognia - Im więcej, tym lepiej. Nawias oznacza, że może tylko bronić się. (nie jest to myśliwiec)
Z - zasieg. 2 pola.

2. Tak, jest to możliwe:

W zasadzie to jest tak, że jak 1 eskadra przeszukuje jeden kierunek to 1-2 samoloty lecą, a reszta (z bombami np.) właśnie czeka. I jak ten 1-2 samoloty znajdą cel, to reszta rusza za nimi i wtedy następuje atak.
To taki skrót myślowy, że "patrolują z bombami".

Patrolować może "pół eskadry" i poza "1-3 samolotami" reszta czeka w pogotowiu. Oczywiście możesz też do tego, co patroluje dołożyć więcej.

Tak więc:
Pół eskadry, Eskadra i 1,5 eskadry utrzymuje i patrol (bez uzbrojenia ciężkiego, jak słusznie zauważyłeś), jak i jego gotowa do ataku na cel wykryty przez ten patrol. (dla uproszczenia nie rozbijam, że ten patroluje 12:00-15:00, inny potem, tylko ogólnie ilu patroluje*). Wymaga to takiego uproszczenia, bo tak to należałoby jeszcze liczyć zmęczenie załogi i które godziny są pod alarmem bojowym... Więc dla uproszczenia jak wyznaczysz pół eskadry do patrolu, to te pół eskadry zaatakuje, jak coś znajdzie. Wyznaczysz całą, to cała może zaatakować, jak coś znajdziesz.
Dodatkowo, jeżeli tylko wykrycie nie będzie wymagało szybkiego ataku, można tuż przed atakiem przezbroić samoloty (o tym miałem mówić później, gdy już wykryjesz wroga). Ale jeżeli np. będzie trzeba wykonać "Scramble" (nigdy nie wiem, jak na Polski się to tłumaczy), to wystartują z tym, co jest ustawione domyślnie.

Tak wiec na razie latają 3 grupy. I jak jakaś znajdzie cel, to pół eskadry może zaatakować od razu. Lub mogą też zacząć śledzić cel i wtedy w następnej turze (gra wtedy zwalnia już nie do 24h, tylko do mniejszych turek (określających 12 godzin walki) możesz już nawet całość rzucić do walki.


Mam nadzieję, że to odpowiada na twoje pytania. Jak nie to pytaj. Lepiej teraz zadać pytania, niż potem podczas gry właściwej narzekać "gdybym tylko wiedział".




*Mam też grę z takim właśnie, gdzie się 4 godzinnymi cyklami liczy, ze zmęczeniem pilotów, którzy są pod alarmem, itd... Ale to kompletna gra o samym jednym lotniskowcu... Tu muszę lekko uprosić.
pepe - 6 Październik 2015, 20:21
:
Dzięki za odpowiedź :)
Wobec tego wysyłam 2 patrole tak, żeby jeden znajdował się 1 pole przed konwojem na jego trasie (czyli 2 pola od TF3), drugi zaś na polu przyległym bliżej Norwegii.
Patrole po pół eskadry. Reszta czeka.

(mało erpegowo ale dzisiaj mam niezły kocioł i robię za dużo na raz)
PL_CMDR Blue R - 6 Październik 2015, 20:35
:
Siur, siur. A prolog też mniej RPGowo, aby "słowa" nie zagłuszyły tego, co ważne.

Ps. Nie musisz "1 pole". Wystarczy kierunek. Chyba, że DOKŁADNIE chcesz to pole przed konwojem (plus to bliżej Norwegii) przeczesywać (i to jest twoje założenie) i polować na ewentualne U-Booty :D Tu rozumiem, że właśnie dokładnie ma być ubezpieczenie konwoju, aby U-Booty do niego nie dopełzły, zgadza się?
pepe - 6 Październik 2015, 20:37
:
Zgadza się.
PL_CMDR Blue R - 8 Październik 2015, 19:53
:
Odpędzanie lotnictwa szło Albacorom bardzo dobrze (głównie dlatego, że Niemcy wysyłali tylko ociężałe maszyny i na samą myśl o walce podwijali ogony), aż do następnego dnia, gdy wiatr się wzmógł i pokład lotniskowca chwiał się zbyt mocno, aby myśleć o wypuszczaniu samolotów. Niemcy wykorzystali to od razu, odnajdując maszynami zwiadowczymi zarówno konwój, jak i ich. Szczęśliwie wkrótce wiatr osłabł tak, że ustawiany odpowiednio do fal lotniskowiec mógł wypuszczać samoloty. Już pierwszy start Albacorów o godzinie 15:03 przepłoszył maszynę Blohm und Voss, która krążyła wysoko ponad Task Force 3. Zostało jeszcze odpędzić samoloty znad konwoju. I wtedy dotarła na pokład HMS Victorious informacja, że na północ od wyspy Niedźwiedziej (w zasięgu lotnictwa pokładowego), brytyjski okręt podwodny wykrył U-Boota...
pepe - 8 Październik 2015, 20:23
:
Mimo, że wiatr zelżał Sir A. Harvey nie był w dobrym nastroju. Steward przynoszący przekąski starał się przebywać tak krótko jak tylko się dało w obecności Komandora, który dotąd z wielkim namaszczeniem pielęgnował tradycje picia dobrej, angielskiej herbaty wyłącznie z ulubionej filiżanki. Podczas ostatniego bujania poprzedni steward stracił równowagę i rozbił porcelanowe cacuszko. Od początku rejsu Sir A. Harvey zdążył wymienić już trzech stewardów, którzy zazwyczaj kończyli premiowanym zajęciem obierania ziemniaków dla całej załogi, pilotów i obsługi maszyn.
Dodatkowo ten latający niemal trzy godziny niemiecki samolot rozpoznawczy nie dawał nadziei nowemu stewardowi na łagodne traktowanie. Jakie było jego zdziwienie, kiedy usłyszał wyraźne zadowolonego komandora.
- Chłopcze, masz tu klucz do mojego osobistego barku. Wiesz co masz przynieść?
- Tak jest Sir!
- To znakomicie - zacierał ręce.
W tym momencie wszedł wcześniej zaanonsowany "Pierwszy".
- Siadaj Clark i słuchaj uważnie.
Oficer doskonale znał komandora, ich relacje od czasu do czasu można było nazwac nawet koleżeńskimi.
- przesuń patrol południowy [ten bliżej Norwegii] bezpośrednio nad konwój, tylko daj im odpowiednie uzbrojenie. Grupa z przodu [2 pola od lotniskowca i 1 pole przed konwojem na trasie] zostaje tam gdzie była. Wolne maszyny [czyli pół eskadry o ile nie pomyliłem się w obliczeniach] ładuje bomby głębinowe i wyślesz je na północny-wschód, tam gdzie nasi dzielni chłopcy wykryli u-boota. - komandor wiedział, że nie musiał powtarzać. Clark należał do tych bystrych na tyle, by nie wchodzić w słowo Harveyowi i skrupulatnie notować w pamięci każde jego słowo.

*mam nadzieję, że niczego nie pokręciłem i rozkazy są jasne. jak cos to tytaj albo na pw poproszę :)
PL_CMDR Blue R - 8 Październik 2015, 20:31
:
Cytat:
Zrozumiane. Patrole rozumiem, a 1 skrzydło Albacorów szykuje się na nalot na U-Boota (byleby własnego OP nie zatopili tylko).
Jak tylko Olek zdecyduje o kursie (jeżeli raczej), to przejdę do tego, co wykryją samoloty. Tak więc.... CDN :D


Zaraz po wysłaniu sygnału na Króla Jerzego o potrzebie zmiany kursu, potężne cielsko lotniskowca znów ustawiono pod wiatr, wypuszczając w powietrze kolejne skrzydło. Pierwsze wystartowały maszyny do przepłoszenia nieproszonych gości, a chwilę po nich wystartowały też obwieszone bombami głębinowymi Albacory. Ich piloci wiedzieli, że w pobliżu podanej pozycji operuje też sojuszniczy okręt podwodny i Harvey mógł mieć tylko nadzieję, że zbombardują właściwy cel. Niestety, kiepska pogoda, normalna rzecz podczas arktycznej zimy, nie stwarzała dobrych warunków do nawigacji. Gdy tylko wrócili na poprzedni kurs, na pokład wyszła ekipa "skuwaczy", która wspomagając się przewodami z parą, przystąpiła do odladzania pokładu, który przez chwilę rejsu pod fale, już pokrywał się śliskim lodem.
pepe - 8 Październik 2015, 20:38
:
PL_CMDR Blue R napisał/a:
byleby własnego OP nie zatopili tylko

"God save the Queen" - czy jak się tam wtedy mawiało :)

Generalnie mało sie na tym znam i myślałem, że istniały wtedy jakieś skuteczne metody identyfikacji (zanim wymyślono pławy hydroakustyczne). Jeśli nie to wierzę w szczęście początkującego.
PL_CMDR Blue R - 8 Październik 2015, 20:44
:
Tak propos historii...
Istniały takie metody... Tylko... Nie zawsze były rozpoznane... Hamerykańce to wreszcie wydzielili zamknięte strefy dla lotnictwa, gdzie W OGÓLE nie mogli atakować... A i tak obrzucali własne OP...
pepe - 8 Październik 2015, 20:53
:
hehe "wojna" - czyli niespotykane natężenie osobliwych zbiegów okoliczności.
PL_CMDR Blue R - 8 Październik 2015, 22:23
:
Gdy Albacory w ciemności lądowały na pokładzie lotniskowca, wszyscy już wiedzieli o braku sukcesów. Takie informacje rozchodziły się po okręcie szybciej, niż czasami nawet rozkazy. Jednak piloci 832 eskadry nie wrócili z pustymi rękami. Dostrzeżono (oprócz własnego okrętu podwodnego) także dwa U-Booty, które pomiędzy pływającą krą, kierowały się na południe od wyspy Niedźwiedziej. Niestety, piloci nie mogli potwierdzić żadnych sukcesów podczas ataków. Zapowiadało się na to, że jedyne, co zdobyli, to informację o ruchach nieprzyjaciela, który ustawiał się na trasie konwoju.
-Panie komandorze - pojawił się nagle podoficer z meldunkiem - Nad konwojem znów pojawił się samolot wroga.
Harvey miał tego dość. Ledwo odgonili jeden samolot, natychmiast pojawiał się drugi. Albacory z 817 eskadry latały w tą i z powrotem, ale szkopy, jakby specjalnie, unikali walki. Niestety, powolny konwój nie był w stanie rozpłynąć się na oceanie, a ich osłona lotnicza nie była najszczelniejsza. Jeden samolot nieprzyjaciela nawet pojawił się nad ich zespołem, ale szybko się ewakuował, gdy tylko Albacory próbowały go dogonić....
Jakby tylko w okresie miedzywojennym nie zaniedbano lotnictwa morskiego i zapewniono im porządne myśliwce, to zaraz by pogonili tych szkopów. A tak to niestety, kierowali się wprost na wrogie stado, które koncentrowało się przed nimi, mimo prób zakłócenia ich organizacji lotnictwem.
pepe - 8 Październik 2015, 23:07
:
Sir Arleight Harvey odesłał stewarda ponownie "pożyczając" kluczyk od osobistego barku. Młody chłopak odniósł na miejsce najcenniejszą rzecz dla komandora (rzecz jasna po rozbitej filiżance) starając się ukryć kwaśną minę. "Naszym nie udało się zniszczyć u-boota" - szeptało całe otoczenie komandora ale nikt nie miał odwagi powiedzieć tego pełnym głosem. Harvey po przeczytaniu raportu podjął tą dziwną grę choć w duchu cieszył się ogromnie. Inni nie zauważali, że brak sukcesów tyczył się obu stron. Dla komandora oznaczało to dobrą wiadomość. Wiedział, że po długim czasie w Scapa Flow piloci musieli się rozruszać. W końcu nie tak łatwo namierzyć a co dopiero zaatakować przy słabej widoczności wrogie okręty podwodne. Nieprzyjaciel koncentrował siły na trasie wykrytego konwoju - to był jego "mały sukcesik" - jak by opisała to świętej pamięci prababka Harveya , kobieta o bardzo analitycznym umyśle. "Kontr-sukcesikiem" jaki wygrał od losu komandor było poznanie względnej lokalizacji gdzie ta koncentracja następowała.
Tymczasem oficer Clark potrafiący podobnie jak Harvey docenić smak prawdziwej szkockiej poderwał się z kanapy.
- Już na mnie czas za pozwoleniem. Zobaczę czy dowódca eskadry...
- Poczekaj, mam nowe rozkazy.
- Tak Panie Komandorze?
- Zorganizujesz patrol uzbrojonej eskadry w miejscu koncentracji u-botów. Eskadra ma być uzbrojona w bomby głębinowe. Reszta patroli ma bezpośrednio strzec konwoju. niech nasi chłopcy nad nami też będą w pogotowiu. Nieprzyjaciel może niedługo uderzyć.
-Tak jest Sir!
Harvey czuł, że ewentualny atak na grupę czy to jego czy broniony konwój zostanie najpierw poprzedzony próbą ataku lotniczego. Zaś w miejscu gromadzenia się wrogich okrętów podwodnych nie spodziewał się lotnictwa gdyż to mogło by zdradzić ich pozycje.


*no to cała eskadra bombowa na miejsce koncentracji, pół w konfiguracji uniwersalnej nad konwojem no i ta część, której mam nie ruszać jako bezpośrednia osłona grupy lotniskowca niech będzie przygotowana do obrony.
PL_CMDR Blue R - 9 Październik 2015, 21:34
:
Tymczasem jednak Luftwaffe było wyjątkowo spokojne. Zupełnie, jakby nie chciało psuć pracy Harveyowi. Najpierw jego Albacory pod konwojem wykryły i odgoniły śledzącego konwój U-Boota ("prawdopodobnie zatopiony", jak dumnie głosił raport... Ale później wykryto drugiego, próbującego atakować konwój. Albo były tam dwa... albo odgonienie było tymczasowe.) Za to z samolotami poradzono sobie nad wyraz idealnie, zapewniając pełną osłonę lotniczą, która odpędziła wszystkie samoloty zwiadowcze. Ale to było tylko odpędzenie.
Z U-Bootami przed konwojem było niewiele lepiej. Lotnictwu udało się je zatrzymać pod wodą do czasu... aż pogorszyła się pogoda. Około 21:00 pokład HMS Victoriousa kołysał się tak mocno, że trzeba było wstrzymać loty. Niemcy na pewno wykorzystali ten fakt, aby się przegrupować. Na dodatek pole lodu opóźniło ich marsz...
Wreszcie, około 3:45 wody uspokoiły się na tyle, że można było podjąć się próby kolejnej misji powietrznej... Jednak tym razem spodziewany cel był nie dalej, jak 15-20 mil przed konwojem. To jak akcja w polu karnym.... z tym, że oni są obrońcami.
pepe - 10 Październik 2015, 14:11
:
- Clark? - zawołał znad mapy Harvey - wyślesz pół eskadry z bombami głębinowymi na zgrupowanie [jedno pole przed konwojem] i pół rozpoznawczej nad konwój. Trzecia ciężko uzbrojona niech patroluje 50 mil wokół nas do momentu zbliżenia się TF3 do konwoju [czyli lata na tym samym heksie].
- Tak jest Sir!
- Aha, jak już będziemy blisko odwołasz to pół eskadry nad nami. Dajmy chłopakom nieco odpocząć.
Sir Arleight Harvey bardzo słabo oceniał poprzednią zmianę kursu. Uważał, że wejście grupy bojowej na pak nie było do końca przemyślane, stracili kilka godzin i teraz wypadało nadrobić je znów wyprzedzając konwój. Coraz częściej dochodził jednak do wniosku, że dowodzący TS3
Kontradmirał Thomas Hardy zmienia koncepcje jak kobieta rękawiczki. Po chwili namysłu dodał.
- Skontaktujcie mnie z Hardy'm
Celowo pomijając stopień i funkcję chciał wyrazić dezaprobatę do jego ostatnich działań.


*Sytuację rozumem tak, że teraz płyniemy znów kursem SE i dołączymy (na turę/dwie?) do konwoju.
PL_CMDR Blue R - 10 Październik 2015, 15:07
:
W każdym razie na pewno miniecie się blisko, jak nie spotkacie.
pepe - 12 Październik 2015, 19:56
:
- Komandorze, jest sygnał z HMS King George!
Sir Arleigh Harvey właśnie wybudzał się z lekkiej drzemki podczas krótej, całkowicie zapomniał o wcześniejszej prośbie by nawiązać komunikację.
- Czego chcą?
- Nie wiadomo ale to sam Kontradmirał Thomas Hardy nadaje.
- Co? W taką pogodę? - Harvey niemal nie zakrztusił się drinkiem.
- Tak Komandorze, na pańską prośbę.
- Jasny gwint! Przekażcie że zaraz będę.
Harvey w pośpiechy narzucił sztormiak i wyszedł na pomost. Tam przy lampie sygnałowej czekał podoficer, który utrzymywał kontakt z Thomasem Hardym (a raczej osobą biegłą w mors'ie) na HMS King Gorge.
- Nadaj im... - w tym czasie spojrzał przez olbrzymią morska lornetę. Kołysanie choć zdecydowanie mniejsze na lotniskowcu niż innych jednostkach znączaco utrudniało obserwację. Harvy bezskutecznie próbował dostrzec Thomasa Hardego.
- Nadaj im: JAKIE MACIE PLANY CO DO KURSU I OPERACJI LOTNICZYCH TASK FORCE 3?
PL_olek0849 - 12 Październik 2015, 20:24
:
Wracamy na stary kurs gdyż pomysł z ominięciem wilczego stada nie wypalił.
Jak tylko się wypogodzi wznówcie patrole lotnicze, chce wiedzieć o każdym niemcu na tym obszarze
Jeszcze jakieś pytania?
PL_CMDR Blue R - 12 Październik 2015, 20:33
:
Sir Harvey zastanowił się, co odpowiedzieć dowódcy, gdy nagle jego wzrok przykuły cztery białe, spienione ślady, zmierzające prosto na jego lotniskowiec. TORPEDY!
-STER LEWO NA BURT! CAŁA NAPRZÓD! - padły komendy, aby ratować okręt. Tymczasem spienione ślady zbliżały się do burty szerokim wachlarzem. Nie było możliwości ominąć wszystkich, ale na pewno można było oszukać przynajmniej część. Okręt, który wystrzelił te torpedy musiał być bardzo blisko. Harvey po raz kolejny spojrzał za burtę i zamarł, gdy zobaczył, że dwa ślady zbliżają się prosto ku jego okrętowi. Odruchowo zasłonił rękawem oczy, jakby miało to pomóc.
ŁUP! - huk uderzającego metalu o metal brzmiał bardzo głośno. Ułamek sekundy do eksplozji ciągnął się Harveyowi niemiłosiernie, aż dostrzegł, że marynarz obsługujący lampę nadaje sygnały do niszczycieli. Eksplozji tymczasem nie było. Harvey w duchu dziękował, że ta torpeda nie wybuchła. Tymczasem druga przemykała właśnie równolegle do do burty jego okrętu.

Gdy niszczyciele przystąpiły do pogoni za intruzem, HMS Victorious ustawił się znów w szyku za pancernikiem i rozmowa mogła być wznowiona.
pepe - 12 Październik 2015, 20:58
:
PL_CMDR Blue R napisał/a:

Gdy niszczyciele przystąpiły do pogoni za intruzem, HMS Victorious ustawił się znów w szyku za pancernikiem i rozmowa mogła być wznowiona.


(Skoro atak był z bardzo bliska to raczej nieroztropnie było by ustawić się tak jak do tej pory płynęliśmy).

- Zwiększyć prędkość, rozpocząć manewrowanie przeciwko kolejnym atakom. Nadajcie temu staremu piernikowi, że skontaktujemy się w późniejszym czasie.
Harvey był bardzo niepocieszony, że dowódca HMS King George nieskutecznie operował TF3, w szczególności niszczycielami mającymi nie dopuścić tak blisko u-bootów. Za to wymijająca odpowiedź Hardy'ego kompletnie go rozsierdziła. Ten zwyczajowy bełkot - bardzo popularny w sztabach chyba każdego rodzaju sił był do zniesienia kiedy siedział w gabinecie w Scapa Flow. Tu na morzu był nie do zaakceptowania.
"Co ten Hardy sobie wyobraża? Będzie mi mówił że przy ładnej pogodzie mam wysłać samoloty a słowem nie wspomni nic o żadnych operacjach, gdzie mam je wysłać i czy chociażby planuje skoncentrowane uderzenia na wroga" - kłębiło się w głowie komandora. Jednak zwyczajowe w takich sytuacjach "All hands on battlestations" wprowadzało taki harmider na okręcie, że Sir Arleigh przynajmniej na najbliższy czas miał inne zajęcia.

PS To oczywiście odgrywanie roli, mam nadzieję, że nikt się nie obrazi :) Thomas Hardy - właśnie fabularnie podpadłeś jeszcze starszemu piernikowi Harvey'owi. Można to pociągnac jakoś Olek. Może przy kolejnych okazjach. Co Ty na to?
PL_CMDR Blue R - 12 Październik 2015, 21:50
:
3 niszczyciele zostały z tyłu, polując na U-Boota, który śmiał zakłócić im spokój, a pogoda zaczęła się poprawiać. Albacory także dołączyły się do poszukiwań i gdy blisko południa wyglądało, że oto kłopoty się skończyły nadszedł meldunek z radaru:
"Zbliża się duża ilość samolotów. Dwie grupy!"
Zaczynał się świt nocy polarnej, chwila, gdy słońce zbliżało się do horyzontu. Jedyna pogoda, gdy dzienne lotnictwo mogło zaatakować.
Albacory z 817 eskadry ruszyli im naprzeciw, ale ich maszyny niewiele mogły zdziałać. Załoga zespołu została postawiona w stan gotowości, niszczyciele zbliżyły się do większych jednostek, zostawiając wystarczająco miejsca do manewrowania, a jednocześnie na tyle blisko, aby wspomóc większych kolegów ogniem.
Tymczasem dwie grupy wrogie rozdzieliły się na zespoły około 30 maszyn i jedna z nich skierowała się prosto ku grupie uderzeniowej, podczas gdy druga kontynuowała północny kurs, wychodząc na tyły grupy.
Albacory, które do tej pory podążały za grupą, musiały odpuścić, gdy wrogie maszyny zbliżyły się w zasięg ognia przeciwlotniczego... kierując się ku HMS Victorious.
pepe - 12 Październik 2015, 22:34
:
All Hands on battlesations!

Poderwać wszystkie możliwe samoloty do zadań myśliwsko-rozpoznawczych (powinno być pół lub cała eskadra). Samoloty mają rozpraszać siły przeciwnika, nie podchodzić pod zaporę ogniową. Po wystartowaniu maszyn Victorious rozpoczyna uniki na pełnej prędkości ale nie odchodzi za daleko od HMS King George.
PL_CMDR Blue R - 13 Październik 2015, 07:43
:
Plan szedł dobrze.... aż Niemcy zaatakowali. Rozpoczął się chaos i tylko wcześniej ustalony plan pozwalał w tym chaosie uzyskać jakąkolwiek organizację. Pierwszy odezwał się King George, a zaraz po nim reszta jednostek. Eksplozje pocisków przeciwlotniczych zaczęły zasnuwać niebo, tworząc "burzowe chmury" w pobliżu grupy. Chwilę potem do ostrzału dołączyły także działka i karabiny na lotniskowcu. Harvey miał tylko nadzieję, że samoloty, które zbliżają się do nich były już tylko wrogie i nie trafił się jakiś zapaleniec na Albacorze, co pogonił bombowce.
Pierwsze uderzyły Heinkle, wyłaniając się z czarnych chmur, jakby nie przejmując się zaporą ogniową. Pierwsza trójka zrzuciła bomby o wiele za wcześnie, chyba, że mierzyli w niszczyciele, ale wtedy to ich spudłowanie było jeszcze większe. Zaraz po nich podobnie zachowała się kolejna trójka. Wtedy też osiągnięto pierwszy sukces.
Prawy silnik kolejnego Heinkla eksplodował ogniem, trafiony przez pocisk przeciwlotniczy. Momentalnie załoga maszyny zrzuciła bomby bez celowania i próbując ratować maszynę wykonała ostry skręt, obniżając lot, kierując się ku płynącemu za lotniskowcem krążownikowi.
-"No to Albacory będą miały kogoś do pogonienia" - pomyślał Harvey, gdy kolejne Heinkle rzuciły bomby. Victorious został położony natychmiast w przeciwny skręt, wychodząc tym samym z szyku, ale szczęśliwie bomby spadły obok burty. Załoga lotniskowca walczyła, aby wrócić do szyku, jednak kolejne ataki utrudniały to. Kolejne bomby spadały do wody w oddali, albo blisko okrętu, artyleria grzmiała, Heinkle z buczącym odgłosem przelatywały nad nimi, odłamki sypały się wokół, a huk nie pozwalał się porozumiewać , bez krzyczenia.
Nagle kolejny Heinkl oberwał i zaczął spadać, znikając za czarnymi chmurami, które przesłoniły jego ostatni odcinek lotu.
I gdy wydawało się, że już po wszystkim, zanurkowały Junkersy. Maszyny nadlatywały z wszystkich stron, rzucając swoje śmiercionośne ładunki i wtedy stało się to, czego Harvey sobie nie życzył.
Huk bomby trafiającej pokład w pobliżu dziobu, dał się odczuć na okręcie. Momentalnie na dziobie pojawił się ogień i gęsty dym. A atak jeszcze się nie skończył...


Ps. A "All hands..." to nie amerykańska formułka?
pepe - 13 Październik 2015, 15:34
:
- Przygotować zespół ratunkowy i do pierwszej oceny uszkodzeń. Przede wszystkim sprawdzić czy wysłane samoloty będą mogły wylądować po ugaszeniu ewentualnego pożaru.
Harvey wydał polecenia ze spokojem i powagą pokerzysty. Uważał, że gra w pokera choć nie tak popularna w Wielkiej Brytanii jak w Stanach powinna być wykładana na kursie oficerskim. Przydawała się właśnie w takich sytuacjach jak dzisiaj - do okazania innym spokoju i powagi.

Wiedział, że w walce powietrznej żaden z jego lotników nie sprzeciwi się wydanym rozkazom (nie podchodzenia pod osłonę ogniową) bo wyleciałby z eskadry na zbity pysk. Kilku juz wcześniej próbowało zasłaniać się "własną interpretacją". Sir Arlaigh Harvey znany był z tego, że nie dawał w takich sytuacjach żadnego marginesu.

Tymczasem HMS Victorious nadal manewrował na pełnej prędkości, którą przewyższał dowodzącego grupą HMS King George. Na pokładzie ekipy gaśnicze walczyły z pożarem, inni wyciągali rannych i zabitych. Najmniej liczna grupa oceniała straty. Mieli na to 10 minut. Poważniejsza ocena miała nastąpić po ataku.

PS. może i jest amerykańskie jednak Harvey w ogóle jak na brytola jest dość amerykański :)
PL_CMDR Blue R - 13 Październik 2015, 16:21
:
Szczęśliwie bomba wpadła tylko do magazynu z farbami i najgorsze co zrobiła, to uszkodziła mechanizm kotwicy. Szczęśliwie nikt nie zginął i tylko 2 marynarzy odniosło rany (nie licząc tych, co walczyli potem z pożarem). Sama dziura też była zlokalizowana szczęśliwie w "narożniku" pokładu i w lądowaniach nie przeszkadzała wcale, a i starty nie powinny napotkać większych trudności.... zwłaszcza, gdy już ją załatają. Najgorszy był jednak gęsty dym, który wydostawał się ze składzika, który choć ochraniał okręt zasłoną dymną, to jednak utrudniał prowadzenie walki. Tymczasem kolejny Junkers próbował zrzucić bombę na pokład, ale ta spadła do wody zaraz obok lotniskowca. Staremu trampowi taki cios na pewno poluzowałby łączenia kadłuba, ale nie porządnej robocie stoczni Vickers-Armstrong. Tymczasem kolejne Heinkle odrzuciły swoje bomby wycofując się spod ostrzału, a kolejne próbowały zaatakować z innej strony. Atakujące bombowce nie miały sposobności zbliżyć się do walczącego lotniskowca i po chwili także odrzucały bomby i zakręcały. Niektóre sprawiały wrażenie nietkniętych, podczas gdy inne wyraźnie były postrzelone.

Atak trwał jeszcze dobre 30 minut, po których Niemcy zaczęli wycofywać się, ścigani przez Albacory, które tylko czekały na upolowanie kilku "chorych antylop" ze stada. I wtedy padł najdziwniejszy meldunek:
-Druga grupa odleciała na północ.
Na południu zaczęło się ściemniać, okręt dymiąc wciąż z dziury w pokładzie wrócił do szyku, a kolejna grupa Niemców po prostu minęła ich i poleciała dalej. Nie mogli ich nie zauważyć. Ogień na pokładzie Victoriousa musiał być widoczny. Jednak nic takiego nie stało się...
pepe - 13 Październik 2015, 19:32
:
Niech 2 samoloty mające najwięcej paliwa spróbują polecieć za uciekającymi na północ samolotami.
Reszta wraca do poprzednich zadań.
Okręt wchodzi z powrotem do normalnego szyku.
PL_CMDR Blue R - 13 Październik 2015, 20:43
:
Meldunek, który otrzymano na Victoriousie z samolotów, był co najmniej tak samo dziwny, jak zachowanie Niemców. Zbombardowali górę lodową na północ od pozycji grupy z lotu poziomego i zawrócili do Norwegii.
W tym samym czasie jeden z Albacorów zameldował, że na prawej burcie konwoju zaatakował wynurzonego U-Boota i prawdopodobnie go zatopił. Niszczyciel, który wkrótce tam dotarł nie potwierdził, ani obecności U-Boota, ani żadnych śladów zatopienia.
pepe - 13 Październik 2015, 21:43
:
Płyniemy dalej w szyku. Rozkazy takie jak poprzednio czyli pół eskadry wraca żeby na heksie wspólnym z konwojem patrolowało tylko pół eskadry zamiast całej. Kiedy się znów rozdzielimy wprowadzę zmiany.
PL_CMDR Blue R - 14 Październik 2015, 07:47
:
Przez najbliższe kilka godzin, grupa ściągnęła w pobliże chyba wszystkie pobliskie U-Booty. Samoloty, wraz z niszczycielami, co chwila ruszały na nowe wykryte kontakty. Tym razem jednak udawało się potwierdzić namiary. W międzyczasie ekipy przeciwpożarowe cały czas walczyły z pożarem, który wybuchł po ataku Junkersów. Gdy po 5 godzinach walki wreszcie ugaszono ogień, można było ostatecznie oszacować straty. 4 rannych (2 marynarzy poparzyło się ryzykując życie, aby nie dopuścić do rozprzestrzenienia się ognia), uszkodzony mechanizm kotwicy i puszczenie z dymem ogromnej ilości farby, było obok niezbyt groźnej dziury jedynymi uszkodzeniami na okręcie. Victorious szczęśliwie utrzymał pełną zdolnosć bojową.
W tym samym czasie jeden z niszczycieli utracił kontakt ze ściganym U-Bootem meldując "prawdopodobne zatopienie", a kolejny Albacor zbombardował U-Boota, próbującego zająć pozycję przed grupą. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby musieli opierać się tylko na niszczycielach.
pepe - 14 Październik 2015, 11:32
:
Nie było żadnych strat samolotów po żadnej stronie? Naprawdę niewiarygodne. Myślałem, że chociaż wyłowimy jakiegoś "niemiaszka".
Nic się nie dzieje to płyniemy dalej.
PL_CMDR Blue R - 15 Październik 2015, 16:04
:
Bunkrowanie przedłużało się, ale szczęśliwie lotnictwo podczas tego okresu sprawiło się na najlepsze oceny. Najpierw odgoniono U-Booty spod grupy, przy czym "prawdopodobnie zatopiono jeden okręt", a później nie pozwalano grupie 5-8 okrętów podwodnych na śledzenie konwoju, który (ze względu na zmniejszenie prędkości TF3) ciągle był w odległości około 30-50 mil od grupy. Jeden z pilotów zdołał nawet odpędzić znad konwoju samolot zwiadowczy, jednak słaba siła ognia Albacorów nie pozwoliła pilotowi odnieść większego sukcesu.
pepe - 15 Październik 2015, 17:25
:
Cała 1 eskadra prowadzi poszukiwania na wspólnym obszarze konwoju i TF3 (bomby głębinowe). Pół eskadry przydzielam do patrolowania obszaru 2 pola na zachód od nas. Bomby zwykłe).
PL_CMDR Blue R - 16 Październik 2015, 14:56
:
Po niecałych 12 godzinach rejsu, Task Force 3 wszedł w obszar niezwykle gęstej mgły, ścielącej się nisko ponad wodami. Choć była to typowa pogoda dla Arktyki, mgła zaczęła utrudniać utrzymanie operacji lotniczych. Samo sprowadzanie Albacorów na pokład wiązało się z ryzykiem rozbicia maszyny. Oficer lotniczy przedstawił wkrótce sprawę komandorowi, stwierdzając, że teraz sam start i lądowanie, to ryzyko porównywalne z atakiem wrogich samolotów i prosił o zgodę na zawieszenie lotów do czasu poprawy pogody.
pepe - 16 Październik 2015, 15:17
:
Udzielam zgody na wstrzymanie lotów. Jednak pół skrzydła ma być w pogotowiu przeciwko atakowi okrętów nawodnych (czasem mgła znika równie szybko jak się pojawia a wtedy można odkryć coś bardzo blisko).
PL_CMDR Blue R - 16 Październik 2015, 15:19
:
-Oczywiście komandorze. Pół skrzydła będzie cały czas w pogotowiu bojowym, a drugie pół będzie gotowe do startu w przeciągu do pół godziny po pierwszym.
PL_CMDR Blue R - 17 Październik 2015, 17:21
:
EPILOG

Powrót do Scapa Flow okazał się kłopotliwy tylko ze względu na problemy paliwowe podległych mu jednostek. Mgła, która utrzymywała się jeszcze przez kilka dni, także nie była czymś, co można było sobie wymarzyć, jednak pozwoliła nazostawienie z tyłu U-Bootów i w miarę bezpieczne przeprawienie się idącego za nimi konwoju QP.

Sztormowa pogoda, na którą natrafili podczas spotkania z Task Force 6, utrudniała bunkrowanie, a jeden z niszczycieli przeszedł w stan dryfu, gdy brakło mu paliwa na kilka godzin przed bunkrowaniem. HMS Victorious wchodził na przełomie roku do Scapa Flow na rezerwach paliwa, ale jego udział w misji można było uznać za "poprawny".

Nie licząc 2 uszkodzonych podczas lądowania samolotów i jednej dziury w pokładzie (oraz ogromnej ilości spalonej farby), lotniskowiec wyszedł z operacji bez strat, a piloci zgłaszali zatopienia co najmniej 5 U-Bootów (w tym 3 we współpracy z niszczycielami), choć tylko w jednym wypadku uzyskano widoczne trafienie i można było uznać zatopienie za "prawdopodobne".
pepe - 17 Październik 2015, 17:46
:
Jeśli udział lotniskowca jest zaledwie "poprawny" to chcę wiedzieć co można było zrobić aby był "udany/wzorowy" czy jak tam zwał. Chodzi o to, że nie znając mechaniki chciałbym się dowiedzieć co powinienem zrobić lepiej i gdzie popełniałem błędy. Sam odniosłem wrażenie marginalnego wpływu na bieg wydarzeń. Brak myśliwców, uzależnienie od pogody a także posiadanie najniższego szczebla decyzyjnego spośród grających moim zdaniem bardzo ograniczało pole manewru. Dlatego tak ważne jest dla mnie uzyskanie odpowiedzi co należało zrobić by ocena była dobra. Oczywiście to samo tyczy się błędów.
Chcę ten prolog potraktować jako swoisty "tutorial" by podczas właściwej gry być faktycznym wsparciem dla operacji.
PL_CMDR Blue R - 17 Październik 2015, 18:20
:
Już ci odpowiadam. To ocena patrolu, a nie ciebie!

Więc... Tu chodzi o zwykłe szczęście, tak ważne podczas wojny.
Nie zatopiliście za dużo U-Bootów, wiec "było poprawnie". Twoich błędów nie widziałem. O't udaliście się, zrobiliście, co należało. W historii patrol nie zapisał się. Tyle w temacie.
Bo jak mam ocenić "ciebie" to było "dobrze".

Teraz jak do gry wejdą siły nawodne i np. możliwość ataku lotniczego, myśliwce, itd. To na pewno będziesz mieć więcej możliwości.... (zwłaszcza, że Victorious na początku Marca 1942 (a wtedy ruszamy) zapisał się mocno w historii zaganiając Tirpitza do Norwegii, skąd Niemcy bali się go wypuścić :D
W PQ-6 chciałem głównie pokazać, JAK się pływa, aby do takiej sytuacji ze "ściąganiem TF3 na holu" nie było podczas pełnej gry, jeżeli gracze NIE BĘDĄ KONSEKWENTNIE do tego dążyli.
Chciałem też pokazać jak działa "wywiad", patrole powietrzne, ataki powietrzne, itd.

Zdaję sobie sprawę, że miałeś marginalną rolę, ale sądzę, że teraz będzie "tylko lepiej".

Ps. mam nadzieję, że nie czujesz się urażony słowem "poprawna"?
pepe - 17 Październik 2015, 19:04
:
PL_CMDR Blue R napisał/a:
To ocena patrolu, a nie ciebie!

Skąd pomysł, że mnie? Przecież właśnie o patrol mi chodzi. W szczególności o to co wiecej mógł zdziałać lotniskowiec żeby odbiło się to na całej operacji. Jeśli wyraziłem się niejasno to teraz próbuję to sprostować.
PL_CMDR Blue R napisał/a:

Więc... Tu chodzi o zwykłe szczęście, tak ważne podczas wojny.
Nie zatopiliście za dużo U-Bootów, wiec "było poprawnie". Twoich błędów nie widziałem. O't udaliście się, zrobiliście, co należało. W historii patrol nie zapisał się. Tyle w temacie.

Czyli ocena "działań" Victoriousa" to tak naprawdę ocena rzutów kostką. Dlatego pytałem o aspekt mechaniki. Nie znając jej nie wiedziałem czy były inne możliwości, które mogłem przeoczyć.
PL_CMDR Blue R napisał/a:

Bo jak mam ocenić "ciebie" to było "dobrze".

Nie ma takiej potrzeby ale dziękuję.
PL_CMDR Blue R napisał/a:

Chciałem też pokazać jak działa "wywiad", patrole powietrzne, ataki powietrzne, itd.

No to chyba te lekcje jakoś mnie ominęły :)
PL_CMDR Blue R napisał/a:

Ps. mam nadzieję, że nie czujesz się urażony słowem "poprawna"?

Ablolutnie nie w tym rzecz. Nie czuje się urażony, mam po prostu taki bezceremonialny styl pytań jeśli chodzi o sprawy techniczne. Przy okazji również liczę, że nie poczułeś się postawiony pod scianą.
Kiedyś dużo grałem w różne gry (głównie rpg papierowe) bardzo często jako MG. Dlatego mechanika zawsze mnie ciekawi.
PL_CMDR Blue R - 17 Październik 2015, 19:15
:
Więc...
To ocena w zasadzie. Twoich decyzji (marginalna), szczęścia (większa) oraz decyzji... Kanarona (pośrednia).
O't tyle. Zwykły patrol, co w książkach historycznych uzyska zapis "Operację wspierał HMS Victorious w ramach Task Force 3" i możliwe, że ktoś wspomni, że utrzymano U-Booty na dystans... No i ktoś może jeszcze wspomnieć o atakach na TF3, ale to nie powód do chwały :D

Propos lekcji. To u ciebie atak był :P A wywiad to miał głównie Kanaron i Andrev. Bo ich się to tyczyło...


A co do "postawienia pod ścianą".... Ano, poczułem, że czymś cię uraziłem i przestraszyłem się (zwłaszcza, że ostatnio coś ludzie strasznie obraźliwi :D ), ale skoro to moja zła interpretacja, to dobrze :D