Uwaga ! Uwaga !
W dniu 29 grudnia 2019 roku zmieniliśmy silnik naszego forum PoilshSeamen.
Ze względu na to że dotychczas używany silnik był przestarzały (pracował od maja 2005 roku), był pełen luk i błędów, podjęliśmy decyzję o zamknięciu tego forum i otwarciu nowego.
Stare (to) forum jest dostępne "tylko do odczytu". Nowe zaś wymaga ponownego zarejestrowania użytkownika.
Adres się nie zmienia. Dalej jest to
#1 Wysłany: 11 Luty 2010, 13:50 Patrol 04 - Droga do Japonii
Cytat:
...Rising Sun...
Okręty klasy Salmon, zawodowcy. Czas rozgrywki 2 godz.
Ekspansja Cesarstwa Japonii postępuje bardzo szybko, lecz wojska walczące na wyspach muszą otrzymywać transporty z zaopatrzeniem. Wiele takich konwoji dociera do swego celu, ale mają jeszcze przed sobą długą drogę do domu. Jeden z nich powraca do ziem ojczystych. Dowódca eskorty uśpiony spokojem nie spodziewa sią że cios może nadejść nawet teraz.
Powodzenia
PL_Marco
W patrolu udział wzięli:
PL_CMDR Blue R - HOST
utracono 2 statki (11275 BRT), 1 DD został uszkodzony
poważnie uszkodzono 2 suby (prawdopodobne zatopienie)
PL_Matrose - SURV (zrobił mnie w balona)
1 mały statek pasażerski 1724 BRT
Zacząłem od wybrania okrętu flagowego. Ahh... HIJMS Fubuki się do tego świetnie nada. Rozstawiłem DD i polujemy. Pierwszy wykryty został... bombowiec.... Na szczęście nic szczególnego nie zdziałał...
Grzecznie sobie szukam. 30 minuta. Rzeczywiście zaczynam byś uśpiony. Już nie patrzę przez lornetkę. Nagle kontakt. Aha! Andrev... Ale... Co go tak daleko wykryli od DD? Wychodzę na mostek. Działa grzeją w wynurzonego Andreva! Zwrot okrętu flagowego i Okikaze na Andreva. To był ostatni moment, do czasu aż Okikaze zdezerterował i zatrzymał maszyny. Potem w jego ślady poszedł Hakaze. Notabene oba tej samej klasy. Szukam Andreva. Jest namiar hydro... Ale czy to wabie, czy nie? Zatrzymałem maszyny. Słuchamy. Jest wyraźny sygnał. Ruszam szturmem i wychodzę na mostek. W tej chwili na mostek posypał się grad odłamków. Patrzę przez lornetkę i nie wierzę. Andrev ucieka na powierzchni, strzelając do mnie. Nie miał szans z moimi działami. Zanurzył się, a ja uzyskałem wyraźny kontakt na hydrofonie. Rzuciłem się na niego i obrzuciłem ręcznie bombami. Potem dokonałem zawrotu, ale już go nie odnalazłem. Andrev coś mruknął w międzyczasie pod nosem, nie chciał powtórzyć co, zapytał potem ile do końca i ... wyszedł... Dopiero PO patrolu dowiedziałem się, pi razy drzwi, że "to samo co Marco". Znaczy uszkodzenia i zalanie z nikąd? Szkoda, że od razu nie zaczął wyraźnie mówić, kiedy to się stało, to mógłbym lepiej ocenić, co w tym czasie robiły moje DD.
Atak Andreva pokazał mi jedno. MOJE DD SĄ ŚLEPE! Przecież, ja zostawiłem odsłonięte flanki! 2 DD natychmiast ruszyły na pełnej prędkości naokoło konwoju, aby wychwycić inne suby. Okazał się to strzał w dziesiątkę. Niedługo potem jeden z tych DD wykrył Matrose. Rzuciły się na niego 3 DD. Po kilku minutach zacząłem się zastanawiać, czy nie atakuję wabii, bo choć DD strzelają, to jednak cel jest cały czas w tym samym miejscu +- kilkanaście metrów... Nagle 1 z zawracających DD wykrył kontakt. Aha. To wabie, a Matrose tu ucieka. Pot mnie zalał, gdy okazało się, że przy liniowcu nie płynie Matrose, a Marco.
Skierowałem natychmiast mój Fubuki na Marco, obrzucając go bombami. Niestety, torpedy były już w wodzie i mogłem tylko obserwować zagładę Gifu.
Wtedy doszło do sytuacji, która całkowicie zmieniła moje podejście do ataku. Nagle ostatni ze statków konwoju został trafiony i zatopiony. Matrose cieszy się jak głupi. Wtedy uznałem, że to co atakuję to jednak są Wabie, a Matrose dorwał się do końcówki konwoju.
Stanąłem na rozdrożu. Jak teraz obronić konwój? Wysłałem 1 DD, aby krażył pomiędzy konwojem, a zatopionym parowcem i "odstraszał" Matrose, którego spodziewałem się w tamtym obszarze (czerwony), podczas, gdy Matrose... cały czas był w jednym miejscu (żółty). Torpeda, która zatopiła cel okazała się spudłowaną...
Podczas gdy HIJMS Oboro (niebieski) "odstraszał" Matrose, 4 DD okładały Marco. Obserwowałem jak Yakaze i Hibiki atakują Marco, starając się złapać mocniejszy namiar. Nagle zobaczyłem, że jeden z okrętów zaczął się palić. Spojrzałem na mapę. Nad prawdopodobną pozycję Marco nadpływa Nokaze. Poczekałem. Gdy tylko Nokaze zaczął rzucać bomby "namiar" stał się bardzo wyraźny i zaczął uciekać. Aha! MAMY CIĘ!
Natychmiast ruszyłem nad Marco wykonując manewr w kształcie litery U. Wiedziałem, że jeżeli wie, skąd atakuję, będzie odbijał tak, abym musiał wykonać jak najostrzejszy skręt. Rzuciłem chyba z 10 bomb. Myślę sobie. Jeszcze 1 nie zaszkodzi, choć raczej nie uciekł tak daleko. Klik.... klik..... Na HIJMS Fubuki skończyły się bomby głębinowe. (Nie)Szczęśliwie Marco.... cóż. Na razie staramy się ustalić, co to było... Wiem tylko tyle, że nastąpiło to po trzecim (moim) ataku DD.
Co mi pozostało. Osłaniałem tyły konwoju, aby Matrose przypadkiem nie zaatakował. Spodziewałem się go w żółtym polu. A Matrose cały czas siedział w czerwonym. Jak się śmiał z tego wyprowadzenia mnie w pole...
Cóż. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie te dziwne "zatopienia". Owszem, oboje byli uszkodzeni, ale jednocześnie, jak? Marco miał przecieki, ale czy go zalało?
Proszę o komentarz. Chciałbym też usłyszeć opinie o grze DO czasu tego dziwnego wydarzenia. Jak wam się uciekało przede mną?
Ps. Jeżeli nie widzisz obrazków, prawdopodobnie nie jesteś zalogowany
Ps2. Żetony zatopienia, celu i zauważenia pochodzą z gry Silent War
Imię: And Pomógł: 37 razy Dołączył: 09 Wrz 2008 Posty: 4398 Skąd: Gůrny Ślůnsk
#2 Wysłany: 11 Luty 2010, 14:15
Finek - super recenzja, a fotki jeszcze lepsze!
Na początku szedłem na powierzchni - dopiero gdy zobaczyłem na 270 niszczyciela baaaaardzo blisko (x7) ustawionego burtą, uciekłem głębinę. Nie zauważył - przeszedł.
Udało mi się wyminąć kolejnego DDka, jednak konwój był daleko (a lubię grać z bliskiego dystansu). Zdecydowałem się zaszarżować, zwłaszcza że już minęła 23-cia.
Ostrzelałem DDka, zanurzyłem się gdy zaczął trafiać. Odpaliłem torpedy - niecelne. Gdy był blisko na rufie wynurzyłem się i go znowu ostrzelałem - gdy Finkowy DDk odwrócił się bokiem znowu uciekłem w głębiny. Tym razem już na spokojnie.
Odwrotnie niż w SH3, SH4 liczy uszkodzenia kadłuba. Miałem je na 18% i schodziłem na 50 metrów na cichej. Uszkodzenia "istotnych elementów okrętu" to tylko lekko uszkodzone działo, rannych zero. I teraz najważniejsze:
Patrząc przez peryskop na 160-200° widziałem niezbyt wyraźnie jak Finek zawraca DDkiem zrzucając bomby. A więc był już sporo za mną. A wciąż byłem bez poważniejszych uszkodzeń. Po chwili cały okręt się rozpadł wszędzie uszkodzenia, wszyscy ranni, wszędzie przecieki. Mruknąłem że mam to samo co Marco i wyszedłem z gry. Nie chciałem się wynurzać coby wam zabawy nie popsuć - okręt wynurzony pozostaje w grze na powierzchni do końca gry. Taka lipa.
No mnie możesz napisać KIA - tak czy siak wcześniej byłem atakowany i coś się lało.
Ale może ja nie widziałem i zalało jakiś przedział - nie wiem jeszcze się nie łapę co i jak.
W poprzednim patrolu to sytuacja dziwna bo atakowany nie byłem w ogóle.
Nie wiem jak reszta misji - nota bene moich - ale jest masakra bo konwój się sypie jeszcze przed atakiem, nie wiem może to tylko na AV, a na CO jest ok.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum