Uwaga ! Uwaga !
W dniu 29 grudnia 2019 roku zmieniliśmy silnik naszego forum PoilshSeamen.
Ze względu na to że dotychczas używany silnik był przestarzały (pracował od maja 2005 roku), był pełen luk i błędów, podjęliśmy decyzję o zamknięciu tego forum i otwarciu nowego.
Stare (to) forum jest dostępne "tylko do odczytu". Nowe zaś wymaga ponownego zarejestrowania użytkownika.
Adres się nie zmienia. Dalej jest to
Imię: Marek
Ulubiona Gra: życie
Wiek: 53 Dołączył: 04 Sty 2010 Posty: 490 Skąd: Szczecin
#1 Wysłany: 10 Kwiecień 2012, 12:36 Rise of legends
To gra ze stajni microsoftu, rok 2006 i grafika 3D z pewnymi ograniczeniami, czyli taki nowszy starcraft gdzie mozna na mape spojrzec z kazdej strony. Tez sa 3 rasy, każdą gra się inaczej.
Osobiście uważam że ta gra nalezy do kultury steampunkowej (alternatywna historia rozwoju techniki), jednostki rasy Vinci o tym decydują. Ogolnie to wydaje mi sie że Vinci są najmocniejsza rasą ze względu na najlepszych herosów.
Gra jest najlepszym rts-em jaki znam, ale od poczatku zabiły ją problemy z jedynym serwerem multiplayer, producent nieprzewidzial opcji gry na prywatnych stawianych przez graczy serwerach. To w połaczeniu z mocnymi zabezpieczeniem przed piratami spowodowało że gra została mało popularna w multiplayerze a to jest jej najlepsza strona. Dzisiaj oficjalny serwer ma ciagle jakies problemy, ale ludzkość opanowała granie przez gameranger i inne takie. Teraz zapisując sie na Tunngle odkryłem że bywaja tam wielbiciele tej gry, więc zapraszam w przerwach pomiędzy długimi patrolami na intensywne wojny zespołowe.
Gra stawia dosyć wysokie wymagania połaczeniom pomiedzy graczami, czesto zdarza sie tak że ktos nie moze dolaczyc do drugiego mimo ze maja połaczenie niby znośne.
Osobiscie lubie grac na mapach 3v3 przeciwko komputerom na poziomie Tought (Trudnym).
Teraz bardzo tanio mozna kupic pelne wersje (kilka złotych za wersje z gazety), tak ze nawet wzialem jedna na zapas jakby komus trzeba bylo dać to mam, legalnie. Oczywiście nielegalnie tez to jest do znalezienia ale nie polecam bo za obecna cene to szkoda czasu na kombinowanie. Te tanie i dostepne u nas wersje sa polskie, co w niczym nie przeszkadza ale mozna je przerobić na angielską podmieniając pliki językowe.
Vinci przede wszystkim mają najlepszego antypiechociarza- lewiatana królewskiego, zwanego Lewym (JO- Jednostka Ostateczna). Jak on do niej dojdzie to po ptokach Mają świetną piechotę i ciężką piechotę (grenadierzy i mechaniczne ludziska). Świetna flota powietrzna unosząca się na śrubkach zrobionych z pozszywanych ubrań z budek Caritasu i rurek namiotowych. też daje popalić, szczególnie flying fortressy z włączoną opcją "Daj czadu" czyli o wiele większa ilość rakiet na salwę. Dobre też są czołgi , niewadomo czy mają w standardzie psy. Za to działa mają dwa, a jak je ulepszysz to ich załogi smarują lufy olejem wytopionym z chomików i podpalają dla większego efektu grozy. Ogółem ich rasa jest nieco "pro", im dłużej grasz tym trudniej cie powstrzymać. Całość ich sił i miasta też jest napędzana silnikami na węgiel z Biedronki. Węgiel podobno sprowadzają ze Śląska. Ich bohaterem najbardziej użytecznym jest Doża- gościu jeżdżący na skrzyżowaniu organów z mechanicznym pająkiem. Strzela z chińskiej kopii superlasera z Gwiazdy Śmierci. Drugim bohaterem jest Giacomo- zwany potocznie Gieniem. Gienio wypatroszył znalezionego transformersa- nie wiemy czy Decepticona czy Autobota- , dokleił do niego trochę złomu znalezionego na złomowisku i przyspawał wyrzutnię puszek po piwie z mieszaniną siarki, saletry i pyłu węglowego. Ostatnia bohaterka to Le Nora. Przyspawała sobie do kajaka dwa wiatraki i doczepiła dziabniętego od Terminatora miniguna. Umie też wysunąć tacki z chińskimi sztucznymi ogniami i tym zwiększyć swój poziom szpanu i siły ognia.
Dobrą stroną Cuotli jest iż nie mają latających wszędzie karawan , jakimi muszą drugi surowiec zbierać Vinci i Alinowie- uzupełnianie zniszczonych czasami bywa kosztowne, a dodatkowa jednostka z dzielnic zamiast karawan- ten dziwny latający kawałek skały ma boską zdolność zwiększania skuteczności danego budynku. Używam go tylko w jednym celu- Zwiększania przychodów timonium- podstawowego surowca obok kasy(Alinowie/Vinci)i energi(cuotle). Cuotle mają więcej żarówek w miastach , a nie znają Jedynych Pprawdziwych Żarówek Maczo , zwanych potocznie OSRAM. więc wolą energię od żółtego brzęczydła. Dobre Latające Miasto(JO jak Lewy) może zabrać twoją armię jak luksusowy transatlantyk i zrobić z niej desant u wroga. Mają średnie jednostki , ale za to dość uniwersalne, bo ekologiczne- wszystko mają na słońce. Oprócz miast, te używają dziabniętych od Protosów kryształów jako żródła energi. Nie grałem niemi wiele więc nie znam ich bohaterów. Potem dokończę Cuotli i dopiszę Alinów gdyż tymi grałem i mogę się wypowiedzieć.
_________________ Ma Anglia Nelsona i Francja Villeneuve'a,
Medina-Sidonia w Hiszpanii żył,
A kto dziś pamięta Arenda Dickmanna?
To polski admirał, co z Szwedem się bił.
Ostatnio zmieniony przez PL_Hrothgar 10 Kwiecień 2012, 17:13, w całości zmieniany 1 raz
Flota powietrzna Cuotli składa się z różnego metalowego ptactwa napędzanego chińskimi kopiami antygrawów z speedera niejakiego Lujka Skajłokera. Są to pierdziawce dobre na inne latawca , Wielkie pierdziawce dobre na to co chodzi, pełza i w inny sposób porusza się po ziemi i takie dziwne grube UFO. No tak, w końcu choć część ich rasy to obcy . Szczególnie ich bohaterowie, z sympatycznym fanatykiem protosów , Xinem (przypomina skrzyżowanie ludzia, Ghostridera i protoskiego Stalkera (z polskiego tropiciela [urwać temu co tłumaczył na swój język Starcrafta bimbały to zbyt malo...]).
Alinowie są sympatyczni. Dzielą się na trzy "podrasy" i mają zasadniczo dwie JO. Jeden to smoczek wykonany z szkła z recyklingu butelek po winie "Komandos", drugie to zwierzątko domowe Pana Grubego (o tym miłym , czterorękim dżinie póżniej), zwane Saszą. Podobno lubi jak się ją drapie po grzbiecie. Według mnie Alinowie zetknęli się w pewnym momencie z państwem Sierpa i Młota: wykorzystują piasek, szkło i kilka innych dziwnych budulców które normalny człowiek uznałby za niemożliwe do wykorzystania , no chyba że byłby panem Kargulem z Ostrowca. On nawet z petów postawi ci dom, choć przy tym zapije się w trupa, spadnie ci z rusztowania , żąda obiadów i zostawi ci 465 kanapek, których część odnajdą twoje prawnuki. Oprócz tych jakże "twardych" materiałów, w wojsku nie bawią się w coś jak staty, jakość czy inne pierdoły. Mnożą się jak lemingi , giną jeszcze szybciej, a nawet robią to bez klifów i mórz w pobliżu. Podstawową piechotą jest banda naśladowców-amatorów Assasin Creeda (te "Dfa mjeciki"), w obowiązkowych "zakutych łbach". Mamy do tego menażerię powykradaną z ogrodu w Oliwie: salamandry napakowane dopalaczami , jaszczurki zmutowane w Czarnobylu , które dla jaj nazwano smokami, manty lądowe (tym razem Fukushima), skorpiony wielkości domu i elita elity: jednostki z szkła wydłubanego z okien wieżowców , pająki i golemy (czyżby Żydzi też tu sięgneli?).
Z bohaterów zaś mamy: Pana Grubego (alias Dżin z Alladyna, tu nazwał się od kleju do podłóg marki "Sawu"), Pana Mietka z Czarnobyla (trochę się zlał z pewnym chrząszczem i eee... no ładny nie jest.), i panią Hermenegildę Kad (tu nazwała się od pierwszych liter DAmy MAjącej ANormalne Hortensje ULwaryjskie. Uznała to za takie romantyczne... ), z doczepionymi , zachalapnymi czerwoną farbą skrzydłami i dopalaczem w... hmm , sekretnym miejscu. Może ona przyzywać napalonego właściciela Siłki "Pjonha" w Ostrowcu.
_________________ Ma Anglia Nelsona i Francja Villeneuve'a,
Medina-Sidonia w Hiszpanii żył,
A kto dziś pamięta Arenda Dickmanna?
To polski admirał, co z Szwedem się bił.
Ostatnio zmieniony przez PL_Hrothgar 13 Kwiecień 2012, 21:15, w całości zmieniany 1 raz
Imię: Marek
Ulubiona Gra: życie
Wiek: 53 Dołączył: 04 Sty 2010 Posty: 490 Skąd: Szczecin
#5 Wysłany: 15 Kwiecień 2012, 12:27
Ja Alinow calkiem lubie, chociaz ich jednostki oceniam jako słabe, ale jak sie ich zrobi cala chmare to cos tam potrafia zwojowac zanim padna, wydaje mi sie podstawowym u nich robienie upgradow, ktorych oni maja najwiecej a to niestety kosztuje. Ogólnie to trudna rasa, mysle ze ta rasa wymaga walki partyzanckiej, czyli atakowac tam gdzie akurat przeciwnik niebroni i wiac zanim sciagnie wojsko. Pomaga w tym ich raczej wieksza predkosc biegania po mapie i zdolnosc podgladania mapy (ktorej rozwiniecie tez jednak sporo kosztuje). Jak sie juz porobi upgrady, wybuduje krysztalowe jednostki i rozbuduje miasta na tyle aby miec silne zaplecze to mozna atakowac frontalnie. Tyle ze przeciwnik rzadko czeka az sie Alin zroni swoje 45 ulepszen i namnozy chmarami, rozjezdza Alina wczesniej.
Najbardziej lubie tego herosa półczłowieka pól skorpiona, ale ogolnie bohaterowie Alinow sa wkurzajacy bo potrzeba many uniemozliwia rzucenia wszystkic czarow na raz po dojsciu do starcia z glownymi silami wroga kiedy to najbardziej potrzebne.
Maja tez slabe budowle obronne, bez porownania do Vinciowych wiezyczek i bunkrow albo tych energetycznych budynkow Cuotlow.
Alini wydaja mi sie za to fajni do walk zespolowych, takich jak najbardziej lubie, czyli 3v3.
Bo ich zdolnosc przywolywania armii z piachu i wieksza szybkosc na mapie pozwala udzielic szybkiego wsparcia atakowanemu sojusznikowi. Sojusznik za to powinien czasem postawic jakies wiezyczki obronne na zaognionej granicy Alina bo inaczej wrog przejedzie tamtedy szybciej niz sie da podejsc z obroną.
Mam pokoj rise of legends na tungle dodany do ulubionych i siedzialem tam nawet wczoraj ze 2 godziny z wlaczona gra, ale ani ja nie widzialem zadnych gier ani nikt nie wszedl do mojej gdy zalozylem, wiec moze cos nie gra, moze byli z innej czesci swiata.
Trzeba by sie umówic na testa czy tu dziala multiplayer.
Imię: Marek
Ulubiona Gra: życie
Wiek: 53 Dołączył: 04 Sty 2010 Posty: 490 Skąd: Szczecin
#6 Wysłany: 29 Kwiecień 2012, 11:47
Stoczylismy wczoraj z Hrotgarem bitwe przeciw komputerowym graczom i udalo sie wygrac chociaz poczatek wygladal cienko. Szybkosc rozwiniecia przeciwnicy mieli lepszą. Hrotgar zdazyl zajac 3 miasta a ja dwa gdy pierwsze ataki wroga dotarly do naszych linii. Na szczescie wrog podzielil sily i kazdego atakowal jeden co udalo sie wybronic. Potem obaj atakowali Hrotgara i zabrali mu jedno miasto oraz ciezko uszkodzili stolice zanim doszedlem z odsiecza.
Głowne boje wtedy mialy wlasnie miejsce na obronie Hrotgarowych miast. Udalo sie nam utrzymac mniej wiecej polowiczny podzial mapy az do siagniecia przewagi technologicznej, Hrotgar wyprodukowal lewiatana i przewaga przechylila sie na nasza strone co odwrocilo szale zwyciestwa. Przeszlismy do pelnej ofensywy i zwyciestwa.
Popełniłem kilka błędów w trakcie gry, przy czym największa to za małe parcie na timonium- dobrze że kalkulator mi pomagał i spokojnie przerabiałem złoto na timek- wyszło mi , że około 4000-8000 zlota przerobiłem na timonium. Zasadniczo już jak ogarnąłem armię około 30-00 minuty gry to już wiadomo było iż po ptokach jest Lewek już był albo dochodził, miałem hujtę dostarczającą mechaniczny odpowiednik Pudziana, miałem też of cors kalkulator- podstawę mojej gospodarki. Bez niej muszę robić co się da, a tak robię co chcę- w tym linię Maginota z Superfortec i wież parowych. Ważne też było zrobienie Karla- czyli działa oblężniczego. Teraz już nic mi się przeciwstawić nie mogło. Armia- standard, mechadziany, kolosy i B-17 czyli latające fortece. Jakby próbował lotniczo iść to bym robił pierdziochy- zwane chyba superlotnikami w grze Dwa miałem takie , z dwoma śrubami latały na dole mapy.
_________________ Ma Anglia Nelsona i Francja Villeneuve'a,
Medina-Sidonia w Hiszpanii żył,
A kto dziś pamięta Arenda Dickmanna?
To polski admirał, co z Szwedem się bił.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum