Uwaga ! Uwaga !
W dniu 29 grudnia 2019 roku zmieniliśmy silnik naszego forum PoilshSeamen.
Ze względu na to że dotychczas używany silnik był przestarzały (pracował od maja 2005 roku), był pełen luk i błędów, podjęliśmy decyzję o zamknięciu tego forum i otwarciu nowego.
Stare (to) forum jest dostępne "tylko do odczytu". Nowe zaś wymaga ponownego zarejestrowania użytkownika.
Adres się nie zmienia. Dalej jest to
Data: 5 maja 1942
Klasa okrętu: Gato
Załoga: zawodowcy
Zatwierdzając operację "Przynęta", Dowództwo Floty Pacyfiku nie zdawało sobie sprawy z konsekwencji tej decyzji. Plan zakładał zwabienie w pułapkę japońskich niszczycieli operujących w rejonie wysp Fidżi. "Przynętą" miał być pozorowany konwój z pomocą militarną płynący z Brisbane w Australii. Błędne informacje wywiadu co do rzeczywistej liczby jednostek japońskich spowodowały odwrócenie się ról. "Zwierzyna" przeszła do kontrataku...
Wyniki patrolu:
PL_Wilk - SURV - lotniskowiec - 11 800 BRT
PL_Andrev - KIA - jeden samolot (w każdym razie jakiś postęp)
SD_pablo107 - KIA
Arek71 - Disconnect
Tym płyneliśmy... typ "Gato" w pełnej krasie...
Misja zapowiadała się bardzo dobrze, szczególnie gdy zobaczyłem idący prosto na mnie główny zespół uderzeniowy przeciwnika. Moją radość powiększył skutecznie ten widok:
Ups... Czy oni go faktycznie nie widzą?
Niestety po zmianie kursu na "przecinający" i prędkości 1/3 zorientowałem się poniewczasie, że eskorta mnie namierzyła i że wali prosto na mnie. W sumie mieli rację, jak się później okazało, cała eskadra przechodziła obok mnie w odległości około 500 metrów... Miałbym ich na talerzu, gdybym miał głębokość peryskopową, a miałem około... 300 m?
Nic to, gdy mnie dopadły to próby ucieczki nic nie dały. Uszkodzenia okrętu były tak duże, że nawet wynurzenie awaryjne nie pomagało. Jak pech to pech. Postanowiłem więc wykorzystać moją obecność w inny sposób...
Muszę powiedzieć cała sytuacja wyglądała naprawdę nieźle - taki np. Boolo nie mógłby powiedzieć że "tu na górze trochę nudno", patrząc na coś takiego z mostku swego okrętu...
Zdaje się że to Wilk mocno nie doszacował prędkość (albo strzelał na czuja). W końcu takie bydlę jak lotniskowiec nie może szybko manewrować...
Pierwsza salwa Wilka...
Wilku to miał pecha, szczególnie w drugiej salwie. Lotniskowiec zwolnił, a krążownik w którego byłem pewny że trafią ostro przyspieszył tak, że przeszły mu tuż za rufą i to w odległości kilku metrów... ta z prawej przeszła tuż za sterem. Jak widać kolejność odpalania torped (tj. zmnieczenie lub zwiększenie kąta korekcyjnego) też ma znaczenie - wtedy ten krążownik by zaliczył uderzenie jedną torpedą.
Druga salwa Wilka...
A teraz tu już jaja. Jak zobaczyłem przechodzące torpedy pod lotniskowcem, to myślałem że Wilk się zaraz rozpłacze - musiał przecież obrócić szybko swój okręt do strzału (torpedy 7,8,9).
A tu się stało coś dziwnego - jak widać na screenach lotniskowiec zaczął się nagle palić 9scena na dole) (a torpedy szły, szły, szły) [scena z boku po lewej] po czym eksplodował - a wtedy torpedy znikły...
Dziwne toto, ale prawdziwe. Zakładam że to lagi.
Trzecia salwa Wilka...
A Wilk widział to:
No i nie wiem kto to był, ale naprawdę nieźle to wyglądało.
Co ciekawe, jeśli ktoś ma okręt w takim stanie, to eskorta musi się znacznie natrudzić aby go zatopić. Paradoksalnie, szanse przeżycia rosną...
Prawdopodobnie mechanika zakłada, że taki okręt już nie stanowi zagrożenia (co jest zgodne z rzeczywistością) - próba wyszasowania spowoduje wynurzenie, ale ponowne zanurzenie raczej już będzie tylko w jedną stronę...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum