Uwaga ! Uwaga !
W dniu 29 grudnia 2019 roku zmieniliśmy silnik naszego forum PoilshSeamen.
Ze względu na to że dotychczas używany silnik był przestarzały (pracował od maja 2005 roku), był pełen luk i błędów, podjęliśmy decyzję o zamknięciu tego forum i otwarciu nowego.
Stare (to) forum jest dostępne "tylko do odczytu". Nowe zaś wymaga ponownego zarejestrowania użytkownika.
Adres się nie zmienia. Dalej jest to
Imię: Jacek
Ulubiona Gra: Silent Hunter III Pomógł: 1 raz Wiek: 51 Dołączył: 18 Paź 2008 Posty: 67 Skąd: Warszawa
#2 Wysłany: 22 Czerwiec 2009, 10:37
A mój z kolei to VII.Lubię bardziej przybrzeżne misje na akwenach umożliwiających skrycie się głęboko pod wodę.Pamiętam jak podkradłem się moim VIIB do Loch Eve z myślą zaatakowania stojącego tam Hooda.Przed rejsem załadowałem tylko trzy torpedy G7e, reszta to parogazowe G7a .Po ataku na krążownik małe "drobnoustroje"rozniosły mnie bombami głębinowymi na strzępy.Nie zdążyłem zwiać w głębine..Stanowczo lepiej pływa się w póżniejszych latach gdy dostępne są torpedy Zaunkoenig i Falke.A tak w ogóle to wpadł ktoś z Was już kiedyś na minę ??Mnie się jeszcze nie zdarzyło choć jest ich w grze cały multum.
Imię: Paweł
Ulubiona Gra: SH3 + GWX 2.1 Pomógł: 13 razy Wiek: 37 Dołączył: 12 Mar 2009 Posty: 684 Skąd: Tarnów
#4 Wysłany: 22 Czerwiec 2009, 18:33
JacekR napisał/a:
Mnie się jeszcze nie zdarzyło choć jest ich w grze cały multum.
Ostatnio.... 2 razy! Najpierw pływając w 1. Flotylli w roku albo 1939 pod koniec, albo na początku 1940 wpadłem na naszą własną, niemiecką minę ciut na wschód od Helgoland. Pływałem na Typie IIA. 2 zabitych w przedziale radiowym, rozłupany zbiornik z paliwem wysechł błyskawicznie, wiele ciężkich uszkodzeń przykuło mnie do dna na długi czas. Powrót na akumulatorach do Kilonii nie miał sensu, padły by po drodze, więc tylko opcja wynurzenie i powrót do bazy wchodziły w grę. Od tamtej pory zawsze opływam Helgoland od zachodu. Drugi raz niedawno, w 2. Flotylli. Rok 1939. Oczywiście "kochana" Straβe von Dover.... W pobliżu portu Dover właśnie uciekałem przed DD, nie badając terenu przede mną peryskopem wachtowym. Z resztą nad ranem było. Ciemno. I to mnie zgubiło. Najpierw Srruuuuu!!! A potem ciężkie uszkodzenia dzioba. Cud że DD jeszcze nie za dokładny w obrzucaniu, ze dwa razy przepłynął nade mną jak pompowałem wodę przykuty do dna, obrzucił, ale niecelnie. A była tam głębokość nie większa jak 30 metrów. Cud że wyszedłem z tego żywy.
A ulubiony U-Boot? Hm... Każdy dobry w innych sytuacjach. Ale XXI to jednak debeściak! Dobry jest też VIIC/42 z detektorem fal na chrapach. Na początku wojny najlepszy IXB. Bo samolotów i tak mało. Ale pod koniec IX łatwo baty właśnie od latadeł dostają, więc lepiej dla nich pływać właśnie z dala od brzegu, na Morzu Śródziemnym to w ogóle masakra jest z IX, same problemy i co chwila ewakuacja pod wodę. Tak ogólnie to VIIB wymiata, poza siłą ognia plot, parametrami przebija VIIC. Dłubanki typu II pominę z milczeniem. Naprawdę ciężko wybrać mi mój ulubiony. Chyba każdy U-Boot (nawet II ) ma swoje uroki. Po prostu kocham wszystkie U-Booty!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum