Uwaga ! Uwaga !
W dniu 29 grudnia 2019 roku zmieniliśmy silnik naszego forum PoilshSeamen.
Ze względu na to że dotychczas używany silnik był przestarzały (pracował od maja 2005 roku), był pełen luk i błędów, podjęliśmy decyzję o zamknięciu tego forum i otwarciu nowego.
Stare (to) forum jest dostępne "tylko do odczytu". Nowe zaś wymaga ponownego zarejestrowania użytkownika.
Adres się nie zmienia. Dalej jest to
Imię: Jacek
Ulubiona Gra: Silent Hunter III Pomógł: 29 razy Wiek: 49 Dołączył: 28 Gru 2008 Posty: 4428 Skąd: Będzin
#21 Wysłany: 2 Lipiec 2009, 20:21
Improwizuję, a dokładnie chcę mieć zawsze eskortę za sobą. Kierunek sam wychodzi.
_________________ "Mówię tylko do tych, którzy chcą mnie słuchać
Ci, którzy nie chcą nie obchodzą mnie.
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany
ściana i tak zawsze swoje wie"
Ostatnio zmieniony przez PL_Cmd_Jacek 2 Lipiec 2009, 20:21, w całości zmieniany 1 raz
Imię: Paweł
Ulubiona Gra: SH3 + GWX 2.1 Pomógł: 13 razy Wiek: 37 Dołączył: 12 Mar 2009 Posty: 684 Skąd: Tarnów
#22 Wysłany: 3 Lipiec 2009, 14:56
Z pomocy hydroakustyka korzystam tylko wtedy gdy atakuje jeden, góra 2 niszczyciele. Jak więcej to daje sobie z tym siana, natomiast dużo nasłuchuję sam, z wnętrza okrętu. I cały czas obserwuję powierzchnię przez per. wachtowy. Nawet jeśli jest ciemno lub zbyt głęboko by coś zobaczyć, dzięki temu wiem z jakiego namiaru płynie najbliższy okręt.
Robię to tak: Cały czas płynę 2 węzły. Kiedy słyszę śruby zbliżającego się wroga patrzę na namiar z jakiego nadpływa i już zaczynam obmyślać unik (najlepszy kąt zbliżony do 90 stopni względem wrogiego okrętu). W momencie kiedy wróg ostro przyspiesza daję ponad całą naprzód, a kiedy słyszę że jest dokładnie nade mną - wykonuję unik. Taka taktyka stąd, że DD rzucają tak, by bomby przecięły kurs mojego okrętu. W momencie kiedy już zrzuca do nie zakłada, że będę wykonywał po tym jakieś manewry. Jeśli wykonam jako pierwszy manewr, albo zaraz po przyspieszeniu - DD będzie miał jeszcze czas by skorygować swój kurs i obrzucić dokładniej.
Jeżeli natomiast (w późniejszym okresie wojny) słyszę śruby DD a ten zwleka z gwałtownym przyspieszeniem jak przed zwykłym zrzutem, albo wręcz zwalnia - jawny to znak że będzie walił z "Jeża" i trzeba spylać jak najprędzej.
Jeżeli natomiast wróg ma sporo miotaczy burtowych to sprawa się komplikuje. Wtedy trzeba mocno improwizować. Wszystko zależy od namiaru z którego jesteśmy atakowani. Jeżeli jest to jakieś 135/225 to wtedy na sekundy przed atakiem ponad cała naprzód i ten sam kurs co wrogiego okrętu. Jeśli zmyła się uda, to znajdziemy się między bombami ze zrzutni rufowych a tymi wyrzuconymi z miotaczy i wyjdziemy bez szwanku. Jeżeli atakuje z namiaru ok 45/315 - ster zero, jedna trzecia wstecz, a w momencie ataku ponad cała naprzód i kurs na namiar z jakiego zaatakował. Efekt taki sam mniej więcej. Jeśli atakuje z namiaru 90/270 to tylko pozostaje ponad cała naprzód i zmiana kursu w momencie zrzutu gdzieś o 30 stopni w kierunku z którego zaatakował. Jak się poszczęści to nie będzie bolało. Jeśli atakuje z namiaru 180 - tuż przed zrzutem zmiana kursu o 10-15 stopni w prawo/lewo i ponad cała naprzód. jeśli z namiaru 0 - 1/3 wstecz, a tuż przed zrzutem ponad cała naprzód i zmiana kursu o 10/15stopni prawo/lewo.
Do tego, o ile warunki oświetleniowe pozwalają - obowiązkowa obserwacja bomb przez per. wachtowy, by móc wprowadzić pewne korekty do manewrów już wykonanych.
Oczywiście to przykłady najpewniejszych moim zdaniem manewrów, ich skuteczność zleży przede wszystkim od głębokości, stopnia wyszkolenia wroga i zwykłego farta. Czasem najlepiej jest po prostu improwizować, markować zamiar uniku poprzez przyspieszenie, by potem gwałtownie cofnąć lub na odwrót. Często nawet na płyciźnie od niektórych manewrów DD może dostać głupa i rzucać zupełnie niecelnie.
Co do kierunku w którym uciekam po ataku na konwój... zależy od sytuacji. Jeżeli mam wabie a dd-ki są dość daleko i dotarcie na miejsce zajmie im nieco czasu - spadam w tą stronę w której jest ich najmniej lub ich brak i zostawiam wabia na miejscu z którego uderzyłem. Jak się poszczęści to dzielnie interweniujące okręty skupią się na wabiku i nie zauważą słabego echa jakie wytwarza mój U, który zdążył się już oddalić o dobry kilometr. Jak wabi nie ma to wiadomo. Tam gdzie jest wolna przestrzeń.
Jeśli DD są na około to często wbijam pod konwój. Im wolniej płynie tym dłużej zapewnia mi osłonę. Wśród masy okrętów ciężko się draniom manewruje. Szkoda że śruby frachtowców nie zagłuszają ich hydrofonów. Gra jest w tym względzie zdecydowanie za głupia...
Storm87 :"W momencie kiedy wróg ostro przyspiesza daję ponad całą naprzód, a kiedy słyszę że jest dokładnie nade mną - wykonuję unik"
Ja jednak bym czekał do końca z tym przyspieszeniem, bo według mnie jest tak Niszczyciel cie namierza a z 300 metrów już atakuje ciągle cię namierzając czy się nie poruszasz, wiec koryguje twój ruch słysząć gdzie uciekasz. Ja czekam na jego bezpośredni atak już jak zrzuca bomby -tylko musze być na odpowiedniej głębokości ok. 80 metrów. ( To daje czas na ucieczkę przed już spadającymi bombami). To sprawia że jego zrzuty są i tak nie celne, a on wraca do ostatniego z tobą kontaktu, wiec tego co i tak jest przed jego atakiem bezpośrednim. Staram się być najmniej namierzany.
_________________ przegrać bitwę to nie to samo co być zwyciężonym
Ostatnio zmieniony przez witmanne 3 Lipiec 2009, 15:22, w całości zmieniany 1 raz
Imię: Grzegorz
Ulubiona Gra: SH3, SH4, S.T.A.L.K.E.R, Mass Effect 1, 2 , GTAIV Pomógł: 2 razy Wiek: 54 Dołączył: 17 Cze 2009 Posty: 182 Skąd: Warszawa
#24 Wysłany: 3 Lipiec 2009, 16:36
A jak to jest z głębokością. Czy uciekacie na maksymalną od razu czy stopniowo wraz z rozwojem akcji (ja żeby nie zawracać gitary szedłem na maxa ale na nie za trudnym realizmie). Jaka jest Wasza pierwsza głębokość po dostrzeżeniu DD?
właśnie w manualu do GWX 3.0 i chyba w całości tego moda to poprawiono a właściwie urealniono. Wygląda to tak że kont rozchodzenia się echa wynosi 45 stopni, więc łatwo obliczyć że jeśli jesteś w odległości od DD do 400 metrów to głębokość gwarantująca niewykrycie powinna wynosić powyżej 88 metrów. Na taką głębokości na tym odcinku schodzi światło echa ASDIKA. Jeśli natomiast jesteś w odległości w przedziale 500 - 1000 metrów to echo schodząc po linii prostej sięga głębiej i możesz być wykryty nawet na głębokości 176 metrów . To jest przedział odległości który jest najbardziej skuteczny w zlokalizowaniu Ciebie przez DD (odległośc powyżej 500-1000 metrów). Także widzisz im dalej jesteś od DD do max 1000 metrów tym masz mniejszą szanse na wykrycie.
Podobnie wygląda sprawa hydroakustyki. Im bliżej jesteś tym możesz bardziej hałasować 100 metrów od DD to chyba najlepszy moment by zrobić imprezkę na pokładzie
_________________ przegrać bitwę to nie to samo co być zwyciężonym
Imię: Paweł
Ulubiona Gra: SH3 + GWX 2.1 Pomógł: 13 razy Wiek: 37 Dołączył: 12 Mar 2009 Posty: 684 Skąd: Tarnów
#26 Wysłany: 3 Lipiec 2009, 17:56
witmanne napisał/a:
Storm87 :"W momencie kiedy wróg ostro przyspiesza daję ponad całą naprzód, a kiedy słyszę że jest dokładnie nade mną - wykonuję unik"
Ja jednak bym czekał do końca z tym przyspieszeniem, bo według mnie jest tak Niszczyciel cie namierza a z 300 metrów już atakuje ciągle cię namierzając czy się nie poruszasz, wiec koryguje twój ruch słysząć gdzie uciekasz. Ja czekam na jego bezpośredni atak już jak zrzuca bomby -tylko musze być na odpowiedniej głębokości ok. 80 metrów. ( To daje czas na ucieczkę przed już spadającymi bombami). To sprawia że jego zrzuty są i tak nie celne, a on wraca do ostatniego z tobą kontaktu, wiec tego co i tak jest przed jego atakiem bezpośrednim. Staram się być najmniej namierzany.
Jak wolisz. Z doświadczenia wiem, że jak się z przyspieszeniem zwleka to potem okręt może nie zdążyć nabrać prędkości, by uciec. Od momentu gdy DD szarżuje do chwili zrzucenia bomb mija zwykle jakoś dziesięć sekund. 1-2 opóźnienia zanim wydasz rozkaz, następne 2-3 zanim rozkaz pójdzie od PM do maszynowni. Czyli sub ma 5 sekund by się porządni rozpędzić, tyle samo ma DD by wprowadzić korektę do kursu (i wprowadza, co za refleks załogi! ). Po 5 sekundach okręt jest nad Tobą i zaczyna obrzucanie, wtedy Ty wykonujesz sprawny zwrot już w miarę rozpędzonym okrętem, na który DD nie ma szans zareagować. Tak to działa.
Cytat:
A jak to jest z głębokością. Czy uciekacie na maksymalną od razu czy stopniowo wraz z rozwojem akcji (ja żeby nie zawracać gitary szedłem na maxa ale na nie za trudnym realizmie). Jaka jest Wasza pierwsza głębokość po dostrzeżeniu DD?
Zależy od roku wojny i pogody. W latach 1939-40: Przy pogodzie 0-2 ms. Poniżej 150 metrów nie mogą za bardzo nas znaleźć. Przy pogodzie 3-5 m/s na 100-150 metrach dd-ki też mają problem. 5-10 m/s 0koło 100 metrów i mniej wystarcza. A przy ponad 10 m/s to mogą praktycznie przepłynąć nad nami na peryskopowej i jest duża szansa, że nas nie znajdą. W tych latach, no może jeszcze w 1941 mogę sobie pozwolić na luksus nie uciekania zbyt głęboko. Potem jest już problem, bo przy dobrej pogodzie (tak do 8m/s) są nas w stanie wykryć nawet na 200 metrach, a przy 1-3 m/s praktycznie nie da się im uciec. Unikam ataków na konwoje przy zbyt spokojnej fali w latach 1942-1945, chyba że eskortują dd amerykańskie w latach 1942-43, to można ryzykować (słabe doświadczenie załóg). Jak mam wiatr koło 5m/s schodzę zwykle na 200-210 metrów (wiem wiem, niehistorycznie trochę ) a jak przez dłuższy czas to nie pomaga, to ryzykuję czasem tak ze 230 (wiem, wiem, połowa U dawno by się na takiej głębokości rozpękła ). Tylko to jest oczywiste ryzyko, w razie trafienia... Więc jak jestem poniżej 200 metrów, w momencie trafienia U-Boota prewencyjnie szasuję balast, bo z takiej głębokości nawet z małymi uszkodzeniami łatwo nie wypłynąć... Natomiast jak jest jakiś w miarę sztorm to zwykle 200 metrów, nawet mniej wystarcza, by zgubić pogoń (lata oczywiście 1942-1945, w przypadku brytyjskich DD).[/code]
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum