Uwaga ! Uwaga !
W dniu 29 grudnia 2019 roku zmieniliśmy silnik naszego forum PoilshSeamen.
Ze względu na to że dotychczas używany silnik był przestarzały (pracował od maja 2005 roku), był pełen luk i błędów, podjęliśmy decyzję o zamknięciu tego forum i otwarciu nowego.
Stare (to) forum jest dostępne "tylko do odczytu". Nowe zaś wymaga ponownego zarejestrowania użytkownika.
Adres się nie zmienia. Dalej jest to
-Uparty - mruknął pierwszy oficer o 3 w nocy. Eskortowiec nie rzucał może celnych bomb, ale dobrze sobie radził z samym pościgiem. Może jakby drugi eskortowiec mu pomagał, to bomby byłyby celne.
Ostatnie drżenia kadłuba zostały zapisane o 3:20. Eskortowiec potem w szybkim tempie ruszył w kierunku konwoju, zostawiając zanurzonego U-95. Hydroakustym zameldował, że od strony konwoju dobiegają jakieś eksplozje. Najwyraźniej stare siódemki przystąpiły do kolejnego ataku, a "uparty" znad głowy był tam bardziej potrzebny, niż do ścigania zanurzonego U-Boota.
Hydroakustyk po raz kolejny sprawdził okolicę i wkrótce U-95 wynurzył się pośród pustego oceanu. Niemal natychmiast odebrał nowe wiadomości radiowe, skierowane jednak do innego U-Boota:
Cytat:
Od: BdU
Do: U-33
Utrzymać kontakt z konwojem. U-29 i U-95 mogą potrzebować pozycji konwoju. Meldować kontakt co dwie godziny.
Pościg szedł całkiem udanie, gdyż U-33 wywiązał się z zadania. Wkrótce U-29 zameldował się z meldunkiem, że nie ma już torped i zawraca, ale zatopił tankowiec i mały frachtowiec, razem 10 000 BRT.
Przed brzaskiem U-95 zbliżył się do konwoju. Było jednocześnie zbyt ciemno, aby atakować z peryskopu i zbyt jasno na atak na powierzchni. Za godzinę powinno być już wystarczająco jasno do ataku z peryskopowej. Gdy kapitan zastanawiał się, co zrobić w tej sytuacji, U-33 po raz kolejny meldował pozycję konwoju.
Ps. Nie ma planu sytuacyjnego, bo nie atakujesz wilczym stadem. (czyli atak na standardowych zasadach)
U-33 dostał rozkaz śledzenia konwoju do wieczora, na wypadek pojawienia się lotnictwa. Szczęśliwie gęsta pokrywa chmur uniemożliwiła lotnictwu skuteczne działanie. Późnym popołudniem pogoda zaczęła poprawiać się, szczęśliwie nie doszło do żadnych ataków. Konwój cały czas zygzakował, ale nie był w stanie pozbyć się śledzących go U-Bootów.
Wieczorem U-33 odszedł, zostawiając U-95 sam na sam z konwojem.
U-95 po raz kolejny wrócił do konwoju. Te same stanowiska, te same zadania, tylko inne cele.
Kapitana martwiło trochę, że tym razem są sami. Jeżeli eskorta się na nich rzuci, nie będzie innych U-Bootów atakujących i odciągających ich. Jedynym pozytywnym aspektem było, że eskortowce nie mogły być pewne, że U-95 jest sam.
Pierwsze wyrzutnie opuściły torpedy elektryczne, idące z wolniejszą prędkością, a zaraz po nich wyrzutnie opuściły również torpedy parogazowe. I wtedy stało się niespodziewane. Dwa mniejsze parowce wykonały zwroty, jak prawie cały konwój. Kapitan już miał przeklinać na czym świat stoi, gdy spostrzegł, że duży frachtowiec idzie dalej prostym kursem, nie zauważając lub ignorując rozkazy. Był to błąd, który 30 sekund później dał owoce. Dwie torpedy wbiły się w burtę na wysokości przednich ładowni, wyrzucając w powietrze żelazne fragmenty poszycia parowca. Statek natychmiast zaczął zwalniać i nabierać przechyłu.
Nie było jednak czasu na przyglądanie się. Eskortowce, początkowo zagubione w skręcającym konwoju, przebijały się ku ugodzonemu parowcowi, ale przybyły za późno. U-95 oddalił się na bezpieczną odległość od konwoju. Kapitan Matsumo mógł uznać, że ma miejsce w pierwszym rzędzie do obserwowania efektów swojego ataku. Co prawda zatopił tylko 1 z 3 celów do których strzelał, ale trochę szczęścia pomogło mu, doliczyć kolejny cel do swojego wkładu w atak.
Eskortowce kręciły się po okolicy przez pewien czas, po czym odeszły, opuszczając coraz bardziej przechylający się parowiec, zabierając z jego pokładu załogę. Możliwe, że pojedyncze osoby pozostały na wielkim wraku, który był już skazany na zatopienie, o ile nie okazałoby się, że utrzyma się na wodzie o własnych silach.
Kapitan Matsumo spoglądał na wrak przez długą chwilę i zastanawiał się. Nie lubił zostawiać niedokończonej roboty, wiec rozkazał:
-Ustawcie okręt rufą i dobijcie go z piątki. Potem ruszamy za konwojem.
Torpeda wystrzelona z rufowej wyrzutni pomknęła prosto do celu. Spudłowanie z tej odległości nie było możliwe. Matsumo przez pewien czas śledził prosty ślad torowy torpedy, aż stracił bąbelki z oczu. Torpeda lada moment powinna eksplodować. Lecz minęły nawet minuty, a na oceanie nic się nie zmieniało.
-Chyba torpeda nie wybuchła, kapitanie.
Andree nie był z tego zadowolony. Zmarnowana torpeda, gdy nie miał wolnych torped, aby móc dobić cel. Jeżeli pozbyłby się kolejnej, nie byłoby sensu dalej gonić konwoju. Zostawiając wrak na łasce oceanu, kapitan polecił ruszyć w pościg za konwojem.
Pogoń trwała długie godziny. Konwój cały czas kluczył, uniemożliwiając zajęcie dobrej pozycji do ataku na której nie było znacznego ryzyka wykrycia przez eskortowce. Wreszcie po kilku kolejnych próbach U-95 odnalazł lukę w eskorcie, którą mógł znów zbliżyć się do konwoju.
Torpeda TII powinna przejść te 3km bez problemu. Tak mówili w stoczni i nie było powodów, aby im nie ufać. Dwa ostatnie węgorze opuściły wyrzutnie i nie pozostało nic innego, jak czekać na efekt. Wachta jednak cały czas była czujna i nagle zameldowali, że od prawej burty zbliża się eskortowiec.
Kapitan spojrzał w tamtą stronę. Rzeczywiście kolejny eskortowiec płynął trasą, która wcześniej przepływał kolejny. Najwyraźniej anglicy zataczali koła wokół konwoju. Jednak po chwili wachtowy z drugiej burty zameldował, że eskortowiec z jego strony zawraca i zbliża się do nich z lewej burty.
-Oddalamy się od konwoju! - padł rozkaz i U-Boot niczym smukły lis-rozbójnik zaczął kierować się w stronę oceanu. Wtedy to kapitan dostrzegł w ciemności przed nimi kształt kutra albo korwety, zapewne uzbrojonej. Teraz tylko brakowało, aby ktoś wystrzelił flarę. Szczęśliwe do eksplozji torped pozostało jeszcze trochę czasu, który jednak uciekał, a droga do ucieczki zmniejszała się z każdą sekundą.
U-95 bezgłośnie zszedł na peryskopową. Dało się tu wyraźnie usłyszeć śruby pracujących eskortowców. Kapitan spojrzał na zegarek... 20 sekund do trafienia, a dwa eskortowce, akurat były w pobliżu. Podniósł peryskop i skierował go na konwój. Eksplozje powinien móc zobaczyć. Ta jednak nie następowała. Może to i lepiej.
Silniki eskortowców przechodzących w odległości kilkuset metrów od zanurzonego U-Boota grzmiały po okręcie. Szczęśliwie oba szły z duża prędkością i nie dostrzegły idealnej okazji do zatopienia U-Boota. Gdy oddaliły się Matsumo wreszcie odetchnął i po raz kolejny nakazał podnieść peryskop. Widział tyle samo co ostatnio, czyli nic... Atak torpedami nie przyniósł żadnego efektu.
BdU wkrótce przysłało wiadomość z gratulacjami i oczekiwaniem na U-95 we Francji. Kapitan Matsumo polecił nie przeładowywać torped za dnia, z uwagi na działalność wrogiego lotnictwa i dopiero nocą nakazał przeładować zewnętrzne torpedy.
Dalsza podróż upływała bez większych wydarzeń, jednak wieczorem 17 stycznia U-95 wszedł w obszar gęstych, ograniczających widoczność mgieł.
Imię: And Pomógł: 37 razy Dołączył: 09 Wrz 2008 Posty: 4398 Skąd: Gůrny Ślůnsk
#79 Wysłany: 30 Październik 2014, 17:53
Jak hydro czysto, to ostrożna do przodu, co 5 km zanurzenie kontrol do odsłuchu otoczenia. Pół naprzód. Nie chcemy wpaść na jakiś dryfujący wrak albo co gorsza - na brytyjski konwój...
Przejście przez opustoszałe wody Południowo-Zachodniego Podejścia nie nastręczyło U-95 większych problemów. Mgły się podniosły, a na ich miejsce pojawiły się gęste chmury i silny wiatr. U-95 kołysał się na falach, zbliżając się z każdą chwilą do portu. Gdy minęli Brest załoga zaczęła pracować nad proporczykami, które U-95 będzie miał zawieszone na peryskopie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum