Uwaga ! Uwaga !
W dniu 29 grudnia 2019 roku zmieniliśmy silnik naszego forum PoilshSeamen.
Ze względu na to że dotychczas używany silnik był przestarzały (pracował od maja 2005 roku), był pełen luk i błędów, podjęliśmy decyzję o zamknięciu tego forum i otwarciu nowego.
Stare (to) forum jest dostępne "tylko do odczytu". Nowe zaś wymaga ponownego zarejestrowania użytkownika.
Adres się nie zmienia. Dalej jest to
Oberleutant Gustav Kaufmann
Przygotujcie okręt do wyjścia w morze z dniem 12 lutego 1943 Udacie się do sektora AN2, gdzie będzie do końca miesiąca, wypatrywać ruchów wrogiej floty i zwalczać siły wrogiej marynarki
Korvettenkapitän Erich von Kanaron, dowódca 13 Flotylli U-Bootów,
11 II 1943
Załadować tylko torpedy elektryczne, do wyrzutni też (poza rufową) z uwzględnieniem wolnego miejsca w dziobowych przedziałach. Trasa tak jak poprzednio.
Deszcz przestał padać, gdy po wyjściu z fiordu, trałowiec wysłał aldisem życzenia powodzenia dla U-264 i U-758 wychodzących w tym rzucie. Wieczorem trałowiec miał wyprowadzić w morze trzy kolejne U-Booty. Helmut Manseck miał towarzyszyć okrętowi Gustava jeszcze przez tą godzinę rejsu do głębokiej wody, gdy oba okręty miały zanurzyć się i skierować każdy w swoją stronę.
Na pokładzie U-264 trwały ostatnie prace związane z opuszczeniem portu, załoga powoli przygotowywała się do nadchodzącego zanurzenia, gdy nagle pierwszy oficer, pełniący aktualnie wachtę, zakrzyknął:
-SAMOLOT! 20!
Sekundy wcześniej Sunderland wyskoczył zza chmur, kierując się ku dwóm U-Bootom, które właśnie opuścił trałowiec.
Gdy U-264 wykonał skręt, aby kiosk nie zasłaniał działek, Gustav przeklął w duchu, gdy U-758 powtórzył ten manewr, ale skręcając w przeciwną stronę. U-Booty zamiast być blisko siebie, oddalały się, a nie było możliwości korekty manewru, bez zasłonięcia działek. W pierwszym ataku U-264 (nieszczęśliwie wybrany przez samolot za cel ataku) pozostał sam, gdyż zarówno zawracający trałowiec, jak i U-Boot Mansecka były zbyt daleko, aby skutecznie pomóc w obronie U-264. Pierwsze zaterkotały karabiny maszynowe zbliżającego się "latającego jeża", a zaraz po nich odezwały się też działka U-Boota. Pociski przecinały powietrze w obie strony, nie sprawiając wrażenia niszczycielskich. Samolot zdawał się całkowicie ignorować ostrzał, gdy nagle spod kadłuba oderwał się potężny kawał metalu. Radość z tego trwała pół sekundy, aż do zamrożenia krwi w żyłach po rozpoznaniu, że to nie był efekt trafienia, a zrzucenia bomb przez wodnosamolot.
Kapitan odruchowo pochylił głowę, gdy potężny kadłub najeżonej nieprzerywającymi ognia karabinami, przeleciał nad nimi. Ale to nie on teraz był zagrożeniem, a bomby, które ze świstem spadły do wody obok U-Boota, momentalnie eksplodując tuż przy burcie. Załoganci z działka na kiosku rzucili się za osłonę, znajdując ocalenie przed deszczem odłamków. Ci z dolnego ogórdka, nie mieli tego szczęścia, ale nie przerwali ognia. Odłamki zasypały okręt, który zatrząsł się od ciosu. Momentalnie jeden z silników diesla zazgrzytał i zatrzymał się, pozbawiając okręt połowy napędu. W tym czasie winowajca odbił w górę, wystawiając spód na ogień trałowca, którego ogień nie wydawał się wzruszać załogi samolotu, który cały czas strzelał do U-Boota, choć z tej odległości ogień był raczej otwarty dla dodania sobie animuszu.
Choć dla zewnętrznego obserwatora żadna z jednostek nie wyglądała na uszkodzoną, Gustav wiedział, że jego okręt dostał. Szczęśliwie spod pokładu, poza meldunkiem o silniku, nie meldowano o przeciekach. Także załoganci z tylnego działka ocaleli z lekkimi tylko otarciami. Gdy załoganci z przedniego działka rzucili się do przeładowania swojej broni, kapitan obejrzał się i dostrzegł za nimi coś gorszego. Od spienionej wody, gdzie trafiła bomba, ciągnął się ślad toru wodnego U-264 oraz cienki ślad oleju, biegnący równolegle. W tej chwili nie można było powiedzieć nic o wielkości przecieku, a drugi atak mógł nastąpić lada moment.
Nie damy rady dopłynąć do głębszej wody. Musimy zbliżyć się do naszych okrętów, może Sunderland nie da rady zaatakować nas celnie, przy tak silnym ogniu przeciwlotniczym.
Nie strzelać bez rozkazu!
U-758 zostawszy sam schował się pod niezbyt głęboką wodę (widać było wyraźnie, że nie zanurzał się awaryjnie), podczas gdy U-264 zbliżył się do trałowca. Samolot w tym czasie wspiął się między chmury. Meldować o samym ataku nie było potrzeby, gdyż właśnie odebrano wiadomość z trałowca w tej sprawie. Oba okręty zrównały kurs, gdy mechanik podał do góry meldunek:
-Naprawię kaszlaka (jak nazywał silniki) w przeciągu niecałej godziny!
Naprawa zajęła mu niecałe 20 minut, gdy silnik ożył. Samolot w tym czasie nie śmiał się pojawić. Kapitan trałowca nadał wiadomość, że chyba już po wszystkim i wraca do bazy. W tej samej chwili od strony lądu nadleciały spóźnione myśliwce niemieckie. Była to jedna z niewielu chwil, gdy załoga U-264 na patrolu mogła poczuć się bezpiecznie. Gorzej było z samym wyciekiem. Czas uciekał, a inżynier dodał, że musieliby zatrzymać okręt, aby mógł coś z tym zrobić. Tymczasem trałowiec zbierał się do odejścia, a i parasol Luftwaffe nie mógł trwać wiecznie, zwłaszcza, że pogoda nie zapowiadała dobrych warunków do latania (co nie przeszkodziło jednak Sunderlandowi przylecieć tutaj)
Wyślijcie wiadomość do dowództwa, że będziemy potrzebowali ochrony przeciwlotniczej. Zatrzymać okręt i ocenić skutki bomb. Muszę wiedzieć co z tym wyciekiem, czy da się go załatać. Jeśli tak, nie widzę powodu, by przerywać patrol.
Dowództwo odpowiedziało szybko, że trałowiec ma zostać z U-264 do południa, podczas gdy inżynier rozpoczął nurkowanie. Gorzej było tylko z samolotami, które odleciały po niecałej godzinie.
Pięciu marynarzy pracowało przy "obsłudze" liny z inżynierem, który w większości po omacku musiał szukać przestrzelin, aż wreszcie około 11:00, wynurzył się i przeklinając zameldował:
-Nie wiem z czego te cholery strzelały, ale na burcie mamy sitko poniżej linii wodnej. Dobrze, że to tylko kadłub zewnętrzny. Jednak nie jestem w stanie znaleźć jednak dziury na zbiorniku.... nie bez suchego doku.
Minęła 14:00, gdy U-264 wraz z trałowcem dopłynęły do bazy w Bergen. U-264 zadokował zaraz obok trzech szykujących się do wyjścia w morze . Dowódca flotylli, Korvettenkapitän Erich von Kanaron, stał na nabrzeżu w swoim mundurze, wyróżniającym się "chorym gardłem" z krzyżem. Nie wyglądał na zadowolonego z sytuacji.
(Kanaron, czyńcie honory .... Najkrótszy patrol wojny (licząc NPCów też).
Zorganizowanie suchego doku dla U-264 zajęło dwa dni (w tym czasie dowództwo na miejsce U-Boota wysłało inną jednostkę). W zbiorniku doliczono się tylko dwóch przestrzeleń (w tym jednego na tle głęboko, że wkrótce powinno samoistnie zatamować wyciek*. Stoczniowcy określili czas napraw na około 3 tygodnie, jednak oznaczało to, że załoga U-264 znów będzie musiała czekać "na swoją kolej", chyba, że ich okręt zostanie przeniesiony do rezerwy bazy.
*przypominam, że paliwo wypychano do góry wodą, wiec po pewnym czasie u dołu zbiornika była woda
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum