Uwaga ! Uwaga !
W dniu 29 grudnia 2019 roku zmieniliśmy silnik naszego forum PoilshSeamen.
Ze względu na to że dotychczas używany silnik był przestarzały (pracował od maja 2005 roku), był pełen luk i błędów, podjęliśmy decyzję o zamknięciu tego forum i otwarciu nowego.
Stare (to) forum jest dostępne "tylko do odczytu". Nowe zaś wymaga ponownego zarejestrowania użytkownika.
Adres się nie zmienia. Dalej jest to
#1 Wysłany: 22 Grudzień 2015, 18:18 Kontradmirał Jack Halliday, dowódca TF4
Gdy o zmroku 15 marca 1942 statki konwoju wraz z eskortą opuszczały port, zrobiło się tak jakoś spokojniej. W porcie pozostało bardzo mało jednostek, ale na wszystkich praca związana z rozładunkiem trwała cały czas.
Attache Brytyjski wieczorem przesłał wiadomość, że jego trałowce zapewnią krążownikowi eskortę na czas wyjścia z portu, ale gdy tylko ten będzie mógł rozwinąć pełną prędkość, zawrócą do portu. Była to dobra wiadomość.
Tymczasem tajemnicze Szproty w Oleju nie nadciągały....
Imię: Jacek
Ulubiona Gra: Silent Hunter III Pomógł: 29 razy Wiek: 49 Dołączył: 28 Gru 2008 Posty: 4428 Skąd: Będzin
#2 Wysłany: 22 Grudzień 2015, 19:52
A więc czekamy.
_________________ "Mówię tylko do tych, którzy chcą mnie słuchać
Ci, którzy nie chcą nie obchodzą mnie.
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany
ściana i tak zawsze swoje wie"
Wreszcie w nocy z 17 na 18 marca do krążownika zaczęły docierać kolejno ciężkie skrzynie, przywożone na nabrzeże pod eskortą i to "komisarzy", a nie zwykłych żołnierzy.
Załadunek powoli się kończył, a na nabrzeżu zostały ostatnie 3 skrzynki, gdy bosman nadzorujący załadunek podszedł do kapitana i czymś zaaferowany zaczął z nim rozmawiać. Kapitan nie wydawał się jednak zbyt przejęty. Halliday podszedł do nich i usłyszał końcówkę rozmowy:
-I dlatego pewnie wpisali 100, zamiast 98.... Zresztą..... o, Sir. - powiedział do dowódcy salutując.
-Jakiś problem? - zapytał Jack
-Nie, panie kontradmirale... znaczy.... W manifeście ładunku jest 100 skrzyń, a przywieźli tylko 98. Ale te 100 to chyba podali tylko dla równej liczby...
W tej samej chwili z korytarza prowadzącego do ładowni dobiegł huk, po którym wytoczył się ryk i stos przekleństw. Bosman natychmiast rzucił się do drzwi i przeklinając rzucił:
-Wy nie wiecie skurczybyki, że to waży 100 kilo! Wyciągać go spod skrzyni!
No to najwyraźniej mieli pierwszego rannego na operacji... Rannego w wyniku upadku skrzyni.
Imię: Jacek
Ulubiona Gra: Silent Hunter III Pomógł: 29 razy Wiek: 49 Dołączył: 28 Gru 2008 Posty: 4428 Skąd: Będzin
#4 Wysłany: 23 Grudzień 2015, 22:32
Świetnie. Nie ma to jak być rannym "prawie" w boju. Zabrać go do lazaretu. Dokończyć załadunek i jak tylko będziemy gotowi wychodzimy w morze.
Cel: dogonić i dołączyć do konwoju.
_________________ "Mówię tylko do tych, którzy chcą mnie słuchać
Ci, którzy nie chcą nie obchodzą mnie.
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany
ściana i tak zawsze swoje wie"
Jack spojrzał tylko przelotnie w kierunku korytarza, na załogantów, którzy szybko wyciągnęli kolegę i zostawiając pękniętą skrzynię ruszyli w kierunku lazaretu. Oczy Jacka jednak przyciągnął przedmiot, który wystawał ze skrzyni... Na pewno nie było to malowane na złoty kolor opakowanie szprotów. To była złota sztabka...
98 skrzyń... każda z około 100kg ładunku.... Na pokład Sheffielda załadowano właśnie około 10 ton złota.
W tej chwili kilku marynarzy salutując minęło go i chwyciwszy skrzynię, rozpoczęli kontynuować pracę kolegów.
Imię: Jacek
Ulubiona Gra: Silent Hunter III Pomógł: 29 razy Wiek: 49 Dołączył: 28 Gru 2008 Posty: 4428 Skąd: Będzin
#6 Wysłany: 23 Grudzień 2015, 23:03
Prawdopodobnie, nie tylko ja widziałem to co widziałem. Wystawić wartę przed magazynem. Nikt nie ma prawa tam wejść, bez mojego zezwolenia.
Idziemy w morze.
Z drugiej strony jesteśmy teraz chyba najbardziej wartościową jednostką Royal Navy.
_________________ "Mówię tylko do tych, którzy chcą mnie słuchać
Ci, którzy nie chcą nie obchodzą mnie.
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany
ściana i tak zawsze swoje wie"
"Złoty" krążownik został wyprowadzony z portu przez trałowce Royal Navy oraz pod lotniczą eskortą samolotów z Murmańska, ale wkrótce musiał pożegnać się z obojgiem. Sztorm, w który wpadł krążownik, uderzył w okręt lodem i wodą. Krążownik wydawał się uginać przed potęgą żywiołu, ale uparcie na pełnej mocy kierował się w kierunku Wielkiej Brytanii...
Wreszcie, gdy sztorm ustał, życie na pokładzie wróciło do normalności.
-Panie kontradmirale. W tym tempie powinniśmy dogonić konwój jeszcze dzisiaj - zameldował kapitan o poranku. Scheffield w tym czasie znajdował się na trawersie Banak, a więc spotkanie powinno nastąpić w okolicach Wyspy Niedźwiedziej. Sztorm najwyraźniej także pomógł konwojowi w niezauważonym przeniknięciu, gdyż do tej pory nikt nie meldował o kontakcie z wrogiem.
Imię: Jacek
Ulubiona Gra: Silent Hunter III Pomógł: 29 razy Wiek: 49 Dołączył: 28 Gru 2008 Posty: 4428 Skąd: Będzin
#8 Wysłany: 24 Grudzień 2015, 20:48
Dobrze, gonimy i dołączamy do konwoju.
_________________ "Mówię tylko do tych, którzy chcą mnie słuchać
Ci, którzy nie chcą nie obchodzą mnie.
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany
ściana i tak zawsze swoje wie"
Gdy Scheffield dogonił konwój, ten zdążył już powiększyć skład eskorty. Cztery niszczyciele Hunt, wysłane bezpośrednio ze Scapa Flow, dołączyły do zespołu na godzinę przed przybyciem krążownika. Gdy Scheffield zajął miejsce na czele głównej kolumny, Jack mógł wreszcie być pewny, że jego chwilowy brak z konwojem nie przyczynił się do żadnych strat.
Raport, otrzymany od komodora konwoju, mówił, że 1 frachtowiec zawieruszył się podczas sztormu, ale Hunty odnalazły go i obecnie konwój bez kontaktu z wrogiem idzie dalej.
Imię: Jacek
Ulubiona Gra: Silent Hunter III Pomógł: 29 razy Wiek: 49 Dołączył: 28 Gru 2008 Posty: 4428 Skąd: Będzin
#10 Wysłany: 24 Grudzień 2015, 21:36
Całkiem dobrze zabezpieczony jest nasz konwój. 9 eskortowców na 15 frachtowców plus krążownik. Dobrze to wróży.
_________________ "Mówię tylko do tych, którzy chcą mnie słuchać
Ci, którzy nie chcą nie obchodzą mnie.
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany
ściana i tak zawsze swoje wie"
-Tak, tylko jego tu brakowało nam do szczęścia - mruknął Jack, gdy spoglądał przez lornetkę w kierunku małego punkcika, który krążył w oddali. Luftwaffe ich znalazło, gdy minęli wyspę Niedźwiedzią. Ale były też dobre wiadomości. Pokonali 1/3 drogi, w pobliżu była grupa bojowa z pancernikiem... Jedyne, czego mogli obawiać się to ataku lotniczego... A pojawienie się takich panów, na pewno go zapowiadało...
A zanim przyleci Luftwaffe należy rozstawić grupę w układ do ataku lotniczego. Maks 8 frachtowców na 1 grupkę. Proponuję tak, jak podano poniżej (krążownik i Hunty wspierając sąsiednie pole osłaniają jak najwięcej frachtowców), ale możesz zmienić (np. ustawić krążownik na flance... Ale wówczas jak samoloty cię oblecą...)
Imię: Jacek
Ulubiona Gra: Silent Hunter III Pomógł: 29 razy Wiek: 49 Dołączył: 28 Gru 2008 Posty: 4428 Skąd: Będzin
#12 Wysłany: 28 Grudzień 2015, 14:00
Rozstawienie jest ok, musimy chronić krążownik. Jak przylecą, otwieramy ogień zaporowy. Celem jest odstraszenie i niedopuszczenie do ataku przeciwnika, a nie jego zestrzelenie.
_________________ "Mówię tylko do tych, którzy chcą mnie słuchać
Ci, którzy nie chcą nie obchodzą mnie.
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany
ściana i tak zawsze swoje wie"
Wróg jakby czytał w myślach Jacka. Gdy tylko 2 eskadry Junkersów pojawiły się w pobliżu, natychmiast okrążyły konwój i zaatakowały właśnie krążownik, znajdujący się w środku formacji. Maszyny kolejno podchodziły do lotu nurkowego przez zaporę ogniową, tylko w niewielkiej ilości przerywając atak przedwczesnym zrzuceniem bomb. Niemieckie bomby lotnicze z hukiem eksplodowały po bokach kręcącego się, jak w ukropie krążownika. Przez kadłub jednostki przechodził wstrząs za wstrząsem.
Wtem jeden w wybuchów, znacząco silniejszy od poprzednich, wstrząsnął jednostką, a chwilę po nim kolejny, jeszcze mocniejszy, zwalający z nóg niektóre osoby, które nie chwyciły się czegoś.
-Dostaliśmy kontradmirale! - zameldował kapitan krążownika, spoglądając w kierunku rufy, gdzie w niebo wzbijały się gęste kłęby dymu i ognia - Zaraz za maszynownią!
W tym miejscu zlokalizowane były główne stanowiska broni przeciwlotniczej. Te celne bomby pozbawiły ich połowy siły ognia. I jak mogło wydawać się, że to krążownik będzie osłaniał frachtowce, tak to właśnie ogień z frachtowców osłaniał teraz okręt, gdy kolejne Junkersy podchodziły do drugiej fali ataku.
Imię: Jacek
Ulubiona Gra: Silent Hunter III Pomógł: 29 razy Wiek: 49 Dołączył: 28 Gru 2008 Posty: 4428 Skąd: Będzin
#14 Wysłany: 29 Grudzień 2015, 11:29
Niech zespoły awaryjne zajmą się uszkodzeniami. Trzymać formację. Ogień zaporowy.
Wysłać informację o atakach nieprzyjaciela.
_________________ "Mówię tylko do tych, którzy chcą mnie słuchać
Ci, którzy nie chcą nie obchodzą mnie.
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany
ściana i tak zawsze swoje wie"
Ostatnio zmieniony przez PL_Cmd_Jacek 29 Grudzień 2015, 11:31, w całości zmieniany 1 raz
Nalot trwał jeszcze 15 minut, a jedna bomba wybuchła w wodzie tuż obok burty krążownika, ale szczęśliwie wreszcie się zakończył. Gdy Junkersy odleciały, na krążowniku opanowano również ogień. Nie licząc uszkodzenia systemu ogniowego rufowej wieży i kilku wyrwanych z łożysk dział przeciwlotniczych (oraz wielkiej dziury w nadbudówkach przy rufowej wieży), okręt wyszedł z ataku bez większych strat. Zginęło 4 marynarzy, 12 zostało rannych. Ale mogło być gorzej...
Imię: Jacek
Ulubiona Gra: Silent Hunter III Pomógł: 29 razy Wiek: 49 Dołączył: 28 Gru 2008 Posty: 4428 Skąd: Będzin
#16 Wysłany: 29 Grudzień 2015, 22:35
Nadać do dowództwa:
Atak Luftwaffe odparty. Sheffiled uszkodzony. Płyniemy dalej. Jesteśmy śledzeni przez wrogi samolot.
_________________ "Mówię tylko do tych, którzy chcą mnie słuchać
Ci, którzy nie chcą nie obchodzą mnie.
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany
ściana i tak zawsze swoje wie"
Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Najpierw przekazano na pokład przejęty meldunek, że "niezidentyfikowana grupa" opuściła Trondheim, a później, gdy słońce powoli zbliżało się do horyzontu, po raz kolejny nad konwój nadleciały samoloty. Gdy mijały nerwowe chwile, dostrzeżono, że są to brytyjskie Fulmary. Radość nie trwała długo. Choć Condor odleciał, to Fulmary krążyły ponad konwojem tylko przez kilkanaście minut, po czym odleciały, składając tylko krótki meldunek o tym, że "robi się ciemno". Momentalnie, gdy tylko brytyjskie samoloty znikały za horyzontem, powrócił niemiecki zwiadowca.
Kapitan Sheffielda mruknął:
-A już była nadzieja na eskortę, panie kontradmirale. - po czym dodał - Wchodzimy na Morze Norweskie. Płyniemy prosto ku Islandii, czy nadkładamy 12 godzin drogi, aby płynąć bliżej lodu?
Imię: Jacek
Ulubiona Gra: Silent Hunter III Pomógł: 29 razy Wiek: 49 Dołączył: 28 Gru 2008 Posty: 4428 Skąd: Będzin
#18 Wysłany: 30 Grudzień 2015, 11:40
Nakładamy drogi i idziemy na północ bliżej lodu.
_________________ "Mówię tylko do tych, którzy chcą mnie słuchać
Ci, którzy nie chcą nie obchodzą mnie.
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany
ściana i tak zawsze swoje wie"
Gdy o poranku leniwe słońce wspinało się na pozbawione chmur niebo, zapowiadając piękny, słoneczny dzień, nikt na pokładzie Sheffielda nie wydawał się zadowolony z pogody. Choć na północy widok wielkiej, białej pustyni nadawał okolicy idyllicznego wyglądu, była to idealna pogoda dla lotnictwa, gdy widoczność na wiele mil pozwalała na dostrzeganie bardzo odległego przeciwnika. Oczywiście natychmiast dostrzeżono niemiecki samolot zwiadowczy, który uczepił się jak rzep do psiego ogona.
Szczęście najwyraźniej sprzyjało Jackowi, gdy okazało się, że dowódca Home Fleet nakazał zespołowi kontradmirała Hardego osłonę konwoju przy pomocy posiadanych samolotów. Niestety, meldunek zawierał także informację, że wokół konwoju zbierają się U-Booty.
-Panie kontradmirale? Płyniemy dalej wzdłuż lodu, czy najkrótszą drogą do Islandii? - zapytał kapitan lekkiego krążownika
Jack zdecydowanie utrzymał swoje poprzednie zdanie:
-Płyniemy cały czas w pobliżu paku.
Wkrótce też dostrzeżono kolejne samoloty, te należały szczęśliwie do zbrojnego (lotniczego) ramienia floty (Fleet Air Arm). Albacory wraz z kilkoma Fulmarami natychmiast zabrały się do roboty. Kilka Albacorów prawie natychmiast za konwojem zlokalizowało dwa U-Booty i przeprowadziło ataki, w tym jeden zakończony "dostrzeżeniem wielkiej plamy oleju w miejscu ataku". Inne dokonywały zwiadu przed konwojem, meldując o dostrzeżonych U-Bootach. Przez chwilę Jack myślał o gwałtownej zmianie kursu, gdy wykryły zmierzające od południa kursem przechwytującym U-Booty, ale zaraz potem zameldowano o U-Bootach zmierzających w kierunku konwoju z południa i południowego-zachodu. Byli otoczeni.
Pogoda, choć pomagała w dostrzeganiu zagrożeń, była mieczem obosiecznym. Załogi U-Bootów także mogły dostrzec zagrożenie z daleka i skryć się pod wodę, zanim samolot przyniósł im śmiertelny prezent. Dodatkowo odległość nie pozwalała na wysłanie tam eskortowców. Nie pozostało nic innego, jak przejść przez linię U-Bootów, wykorzystując zamieszanie powodowane w ich szeregach przez lotnictwo i w razie wykrycia U-Boota w pobliżu przeprowadzenie ataku połączonymi siłami konwoju i eskorty. Kropki na mapie wskazujące pozycje dostrzeżonych U-Bootów nie pozostawiały jednak wiele pola manewru.
-A ten, co tak lata nad lodem? - powiedział pierwszy oficer, wskazując palcem na północ. Jack wyszedł na pomost i przyłożywszy lornetkę przez chwilę spoglądał na białe, lodowe pole. Wreszcie na pustym niebie dostrzegł małą kropkę. Pierwszy oficer w tym czasie mruczał pod nosem:
-To pewnie szwab. Okrążył nas i śledzi z daleka. Panie kontradmirale. Nadać wiadomość do lotniskowca, że szkop jest na północy?
W tej samej chwili zameldowano z drugiej burty:
-Okręty na horyzoncie, zbliżają się. Namiar 240!
Jack rozkazał zameldowanie o samolocie i udał się na drugą burtę. Wkrótce rozpoznano wielki kadłub pancernika HMS King George V oraz idący za nim lotniskowiec, a dwa Fulmary przeleciały wysoko ponad konwojem, kierując się na północ, ku szpiegującemu samolotowi. O takiej ochronie marzyłby każdy konwój atlantycki.
Zbliżała się 12:00, gdy Task Force 3 przeciął ślad torowy konwoju i wykonał zwrot, ustawiając się tuż za frachtowcami.
-On chce nas pogonić, jak pies pasterski? - zapytał retorycznie pierwszy oficer, obserwując, jak potężny pancernik zwalnia do kilku węzłów i ustawia się niecałą milę za ostatnim frachtowcem. Dwa z niszczycieli, które TF3 przyprowadził zajęły miejsce za jego rufą, osłaniając tył konwoju, a kolejny, wraz z lotniskowcem, co chwila wykonywały dzikie zwroty, kręcąc się w koło za konwojem, gdy wysyłano i odbierano samoloty.
-Panie kontradmirale. Z pancernika meldują, że dołączają do konwoju, a ich niszczyciele ochronią nas od wschodu. Czy przekazać wschodnim niszczycielom, aby przeszły na zachód (przód) konwoju?
Imię: Jacek
Ulubiona Gra: Silent Hunter III Pomógł: 29 razy Wiek: 49 Dołączył: 28 Gru 2008 Posty: 4428 Skąd: Będzin
#20 Wysłany: 31 Grudzień 2015, 10:18
Ufff, tak silnie ubezpieczanego konwoju dawno nie widziałem. Czy to jest związane z naszym ładunkiem ? .
Ale zgoda, niech nasze eskortowce przejdą na zachodnią pozycję. Musimy być czujni i nie możemy bagatelizować przeciwnika.
Nadać do dowództwa, że połączyliśmy się z TF3, a także informację o prawdopodobnym zatopieniu przez samoloty wrogiego okrętu podwodnego.
_________________ "Mówię tylko do tych, którzy chcą mnie słuchać
Ci, którzy nie chcą nie obchodzą mnie.
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany
ściana i tak zawsze swoje wie"
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum