Uwaga ! Uwaga !
W dniu 29 grudnia 2019 roku zmieniliśmy silnik naszego forum PoilshSeamen.
Ze względu na to że dotychczas używany silnik był przestarzały (pracował od maja 2005 roku), był pełen luk i błędów, podjęliśmy decyzję o zamknięciu tego forum i otwarciu nowego.
Stare (to) forum jest dostępne "tylko do odczytu". Nowe zaś wymaga ponownego zarejestrowania użytkownika.
Adres się nie zmienia. Dalej jest to
#1 Wysłany: 4 Listopad 2016, 10:17 USS Perch (SS-176) - transfer
Sytuacja komplikowała się z każdym dniem, psując atmosferę świąt Bożego Narodzenia. Japończycy dokonali inwazji na południowe Filipiny, a później także na północy, załamując front wojsk Filipińsko-Amerykańskich. Gdy ogłoszono Manilę otwartym miastem i ewakuowano resztki zapasów z Cavite, widać było, że kres obrony Filipin jest coraz bliższy. Na dodatek uszkodzeniu w nalocie uległ okręt baza, co oprócz śmierci i zranień wielu specjalistów oznaczało także utratę części zaplecza, to wraz z powrotem kolejnych okrętów, jego jakby odchodził na dalszy plan. Oficer stoczniowy zapewniał go "mam wystarczająco ludzi", a teraz prace na jego okręcie wstrzymano, gdyż USS Sculpin był w jeszcze gorszym stanie (ze względu na pęknięcie w kadłubie nie mógł się zanurzać), a Perch był "nie wymagający natychmiastowej pomocy". Firth żałował, że nie walczył mocniej o "inną bazę", gdyż jak widać dni bazy na Filipinach były policzone.
27 grudnia 1941 ComSubAsiatic wezwał do sztabu falami całą załogę USS Perch, gdzie wypłacono pobory za grudzień, a także z góry za styczeń i luty i wszystkie dodatki, po czym dowódca powiedział do Alana:
-Za 12 godzin wychodzimy w morze. Mój sztab będzie ewakuowany na pańskim okręcie. Oprócz nas zabierzecie tyle torped i zaopatrzenia ile się tylko da. Płyniemy do Australii, gdzie w porcie Darwin czeka już na nas Holland (okręt baza, który wycofano na początku grudnia - dop. Finka), ale zapasy torped są na wyczerpaniu. Tam zakończone zostaną pracę na waszym okręcie i stamtąd znów wyjdziecie w morze. Macie jakieś pytania?
Imię: Michał
Wiek: 32 Dołączył: 31 Mar 2014 Posty: 1088 Skąd: Pozek
#2 Wysłany: 4 Listopad 2016, 10:31
Brak komandorze, mam tylko nadzieję że szybko odzyskamy władzę nad tym regionem, czyli nad Filipinami i powrócimy niszcząc te japońskie szumowiny. Do zobaczenia na okręcie za około 11 godzin komandorze, będziemy gotowi do wyjścia w morze.
Gdy dotarł na okręt, XO szykował już sobie wachlarz z dolarów.
-Skipper. Teraz przynajmniej nie umrzemy bez grosza przy duszy - zażartował, po czym usiedli z kapitanem nad mapami. XO wskazał trzy trasy.
-W zasadzie tylko one wchodzą w grę. Każda ma swoje wady i zalety. Najkrótsza jest położona najbliżej wroga, zwłaszcza, że Japończycy coś ostatnio są aktywni na Morzu Celebes. Z drugiej strony najdłuższa biegnie blisko pozycji Brytyjskich i Holenderskich i kto wie, co stanie się tam na dniach.
========
Ps. zerować licznik dystansu, czy ma liczyć mile do końca wojny?
28 grudnia 1941, noc, około 100 mil od Filipin
USS Perch ledwo został wynurzony, gdy wachtowy zameldował o śladzie torowym przed okrętem. Z jednej strony, gdy o poranku zanurzali się, w pobliżu znajdowało się około 10 okrętów podwodnych, kierujących się w tą samą stronę. XO zameldował, że to może być jeden z pozostałych okrętów, kierujących się tą trasą, ale nie można było mieć pewności.
-Skipper? - zapytał XO - Płyniemy dalej jego śladem?
5 stycznia 1942, 20 mil na północ od równika, tuż przed świtem
Długi powolny marsz trwał od ponad tygodnia, co na przepełnionym okręcie podwodnym nie było w niczym podobne do wycieczki liniowcem. Alan jeszcze bardziej nie mógł doczekać się dopłynięcia do Darwin, aby móc odzyskać swoją własną koję, którą obecnie zajmował ComSubAsiatic.
Tuż przed świtem XO zapytał kapitana:
Skipper. Zbliżamy się do równika. Przed godziną oddaliliśmy się na 500 mil od ostatniej znanej bazy wroga i już nie obowiązują nas rozkazy pozostawania w zanurzeniu za dnia, o ile nie wyda pan takich rozkazów. Czy za dnia mamy pozostać w wynurzeniu?
-Tak jest, skipper - powiedział XO i zaczął kreślić szacowane pozycje na kolejne dni, które miał później sprawdzać z gwiazdami. Nagle zatrzymał ołówek nad równikiem i puknął kilka razy palcem w linię. - Skipper. Równik. Zupełnie zapomniałem przez tą wojnę. Trzeba będzie dowiedzieć się, komu należy się chrzest równikowy. Pan już przekraczał równik, skipper?
Imię: Michał
Wiek: 32 Dołączył: 31 Mar 2014 Posty: 1088 Skąd: Pozek
#12 Wysłany: 7 Listopad 2016, 13:26
Felixie, pływamy razem prawie dwa lata i nie wiesz ze razem przekraczaliśmy równik już kilkakrotnie? - Uśmiechnął się kapitan. - Ciekawy jestem czy pan Komandor przechodził chrzest równikowy. - Alan podrapał się po brodzie - Na pewno kilka osób ze sztabu tego nie przechodziło. Hanks - Zwrócił się do pierwszego - Uczyńmy ten chrzest niezapomnianym dla naszych drogich przyjaciół.
-Może dlatego, że jako trzeci oficer nie zwracałem uwagi na dokładną pozycję, a ceremonii nie mieliśmy.... Ale cóż, dołączyłem do załogi, gdy wracaliście z długiego rejsu.... I pewnie dlatego jej nie kojarzę... Nieważne, skipper. Pan mógłby robić za Neptuna. Ja ustalę listę osób, które muszą przejść ceremonię, a może pan ma jakiś fajny pomysł na oryginalne "chrzczenie"?
Imię: Michał
Wiek: 32 Dołączył: 31 Mar 2014 Posty: 1088 Skąd: Pozek
#14 Wysłany: 7 Listopad 2016, 20:31
No to jeśli chodzi o załogę która już przepłynęła równik, ja zostanę Neptunem, ty chciałbym bys był naszym golibrodą - Alan zaśmiał się i wskazał na poszarpaną bródkę pierwszego - Nadajesz się do tego znakomicie bo przydała by ci się u takiego wizyta, Prozerpinę zrobimy z Chiefa a Trytonem będzie mechanik, oczywiście nie zapomnij o diabełkach naszych kochanych z maszynowni. Alex - wskazał na drugiego oficera - Dla Ciebie będzie ważne zadanie, zostaniesz naszym astrologiem. Chciałbym by Komandor został kapitanem statku który przywita Neptuna, myślę ze spodoba mu się taka ,,Godna" rola, jeśli się nie zgodzi to zostanie nim pomocnik chiefa. Jeśli chodzi o zadania, to jednego jestem pewny, pływanie w tej naszej zimniutkiej wodzie oceanu, Felix Alex jakieś dodatkowe pomysły?
Pomysłów było wiele. Kawa z solą, udająca "morską kawę" i inne drobne wygłupy. Ostatecznie i tak najlepiej wypadł Chief, który topless sprawiał wrażenie cycatej dziewczyny (ale niestety ciężarnej), zaraz za adiutantem komandora, który zaliczył przymusową kąpiel. Prozrepina dodała swoim basowym głosem, że oficer wił się jak "węgorz" i prosiła Neptuna, aby nadał oficerowi takie imię i takie też imię znalazło się na certyfikacie.
Chrzest równikowy był dość ważnym etapem rejsu, gdyż nastąpił zaraz po opuszczeniu "wrogich wód". Teraz przed okrętem pozostawała już tylko "przyjazna" droga do Australii... i trzymanie się nadziei, że Japończycy nie będą szli za szybko na południe.
Imię: Michał
Wiek: 32 Dołączył: 31 Mar 2014 Posty: 1088 Skąd: Pozek
#16 Wysłany: 9 Listopad 2016, 00:28
Kiedy minie ten jeden dzień od wyjścia z zasięgu lotnictwa, zwiększamy prędkość i płyniemy z pełną, nasz okręt potrzebuje remontu im szybciej to zrobimy tym lepiej.
12 stycznia 1942, godziny poranne
Widok tendra USS Holland (nazwanego na cześć Johna Philipa Hollanda, ojca Amerykańskich okrętów podwodnych, jak i pierwszego okrętu podwodnego, który też nosił to imię) stojącego w bazie marynarki australijskiej w Darwin radował serca marynarzy, podobnie jak latające w powietrzu sojusznicze samoloty. Oto wreszcie byli bezpieczni, w miejscu, które będzie można nazwać domem. Choć Alan starał się dotrzeć do Darwin jak najszybciej, zaskoczeniem dla niego był fakt, że 8 okrętów podwodnych już cumowało w porcie. ComSubAsiatic zwrócił się do kapitana:
-Dobra robota, kapitanie. Jak zakończycie prawy portowe, odpocznijcie. Załodze i wam należy się długa przepustka.
Imię: Michał
Wiek: 32 Dołączył: 31 Mar 2014 Posty: 1088 Skąd: Pozek
#18 Wysłany: 10 Listopad 2016, 09:00
- Tak jest komandorze, oddam tylko okręt do napraw i daję przepustki. - Kapi0tan zasalutował i wyruszył do miejsca gdzie znajdowali się inżynierowie portowi którzy mogli remontować mu okręt. Zamierzał wydać przepustki swoim ludziom, na czas kiedy okręt będzie remontowany minus 2 dni, by okręt był gotowy w momencie naprawienia do wyjścia w może, musiał tylko ustalić ile potrwa naprawa.
,,Finku to nie mój okręt, ale nieważne, pamiętam co było do naprawienia, mam nadzieję ze Olkowi nie wpisałeś moich mil na liczniku:P"
(arghh.... się poprawi, tak to jest liczyć z rana (na szczęście pliki mam na penie, a w domu plik "przed poprawkami))
[wstawię nowy obrazek wraz z opisem stoczniowania wieczorem)
Wtorek 13 stycznia 1942
Główny inżynier z USS Holland oraz jego australijski odpowiednik z bazy dokonali przeglądu okrętu i po krótkiej rozmowie, udali się do kapitana:
-Kiepsko to wygląda, ale da się naprawić. Same naprawy potrwają przynajmniej 6 tygodni, a potem tydzień-dwa prób po naprawie. - powiedział inżynier - Sądzę, że wyjdzie pan w morze dopiero pod koniec lutego.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum